Przekaż uncję srebra dla parafii

Celem akcji jest przekazanie do każdej parafii paczki zawierającej 1 uncję srebra w postaci monety wraz z listem intencyjnym zachęcającym do zgłebienia tematu.  

Akcja ma na celu poszerzenie świadomości społeczności Kościoła na temat funkcjonowania współczesnego systemu monetarnego akcentując bezpieczeństwo jakie niesie ze sobą posiadanie metali szlachetnych.

Organizatorem akcji jest Fundacja Osuchowa

02-972 Warszawa, ul. Transportowców 11




List intencyjny

Szczęść Boże!

Oto uncja srebra w postaci monety bulionowej. Jej skromny nominał nie odzwierciedla wartości, której – możemy być o to spokojni – czas na pewno nie ujmie, a najpewniej przyda. Najlepiej będzie, jeśli poprzez ręce świeckich wiernych trafi ona do rąk katolickiego księdza – jako dowód szczerej wdzięczności za posługę sakramentalną i kaznodziejską, najprostszy a praktyczny wyraz naszej troski o dobro Kościoła.

Pomni na słowa: „Godzien jest robotnik zapłaty swojej” (1Tm 5,18; ale też: Mt 10,10, Łk 10,7, 1Kor 9,13n.) – okażmy naszym czcigodnym kapłanom, że poczuwamy się do obowiązku nie tylko moralnego, ale i materialnego wspierania ich najważniejszej, bezcennej dla nas misji. Ten drobny, ale jakże piękny w swej jasnej prostocie przedmiot – uncja czystego kruszcu – niech będzie również znakiem dążenia do prawdy, bezpośredniości i uczciwości w naszym powszednim życiu.

                                                                                                                                                              Grzegorz Braun



Przekazanie naszemu duszpasterzowi tej srebrnej monety – jednostkowy akt wolnej woli, zarówno po stronie ofiarodawcy jak i przyjmującego – niech będzie również przyczynkiem do refleksji ogólniejszej natury. Mianowicie refleksji etycznej nad godziwością lub niegodziwością ustrojów finansowych.

Przed wiekami stwierdzał Św. Tomasz z Akwinu: “Szczególną cechą pieniądza musi być to, że po jego okazaniu człowiek powinien natychmiast otrzymać to, czego potrzebuje. Jednakże prawdą jest to, iż pieniądz ma taką samą wadę jak wszystko inne, to znaczy nie zawsze dostarcza człowiekowi tego, czego on oczekuje, ponieważ nie może zawsze mieć tej samej wartości. Mimo to powinien być ustanowiony w taki sposób, by utrzymywać stałą wartość bardziej trwale niż inne rzeczy”. Czy tak sformułowane przez Doktora Anielskiego kryteria spełnia współcześnie dominujący pieniądz papierowy lub wirtualny?

Dawniej to właśnie metale szlachetne, takie jak srebro i złoto, pełniły rolę środków płatniczych, które nasi przodkowie instynktownie darzyli największym zaufaniem. Choć w historii wielokrotnie dochodziło do naruszających prawo własności manipulacji pieniądzem, to jednak trzymanie się walut kruszcowych w naturalny sposób ograniczało ten proceder. Ostatecznie dopiero w XX wieku działania rządów i banków centralnych doprowadziły do całkowitego odejścia od powiązania walut narodowych ze szlachetnym kruszcem. I tak psucie pieniądza, z wołającej o pomstę do Nieba zbrodni, stało się w naszych czasach uznanym przywilejem władzy.

Obecna konstrukcja polskiej waluty, oparta o permanentny dług w postaci obligacji, kreacja pieniądza dokonywana za pomocą skomplikowanego mechanizmu rezerwy częściowej oraz monopol na emisję tego pieniądza poprzez sieć banków komercyjnych – to wszystko wzbudza zasadnicze wątpliwości natury moralnej, jako mechanizm znacząco ograniczający nie tylko prawa majątkowe, ale w ogóle wolność osobistą Polaków.

Niechaj nasza akcja „Uncja dla parafii” przyczynia się do szerzenia świadomości tych zagrożeń – a jednocześnie pożytków, jakie wiązać się będą z powrotem do uczciwego pieniądza. Niechaj daje bodaj skromny asumpt do przemyśleń na temat nieuniknionych konsekwencji obecnej polityki monetarnej i dopomaga w zrozumieniu pilnej konieczności zmian, otwierających drogę do dobrobytu i bezpieczeństwa finansowego Polaków – o czym nie może być mowy bez powrotu do jednoznacznej oceny moralnej tych spraw na gruncie katolickiej nauki społecznej.


Dlaczego złoto?

Monopol państwa w sferze pieniądza traktuje się dzisiaj niemal jako dogmat. Kościół nie ma tu wiele do powiedzenia, by to zmienić. Katolicka nauka społeczna uważa współczesną ekonomię za naukę autonomiczną. Nie zauważono jednak, że stała się ona ekonomią polityczną. Trudno więc odwoływać się do takiej ekonomii w celu pogłębienia znajomości natury pieniądza, gdzie akademicki kurs makroekonomii zawiera jedynie omówienie systemu pieniężnego opartego na państwowej produkcji pieniądza. Wykładowcom KNS-u brakuje alternatywnej wiedzy ekonomicznej, co utrudnia im przeprowadzenie pogłębionej analizy ludzkiego zachowania w sferze społecznej oraz właściwej oceny moralnej współczesnej bankowości. Dzisiaj KNS poddany jest procesowi ideologizacji. Jedną z przyczyn było przeniesienie KNS-u na uniwersytetach katolickich na wydziały nauk społecznych. Ubolewał nad tym św. Jan Paweł II w swojej drugiej encyklice społecznej „Sollicitudo rei socialis” (41), a później przypomniał o tym w encyklice „Centesimus annus” (55).

Co to jest pieniądz? Ludwig von Mises (+1973) w swoim opus magnum „Ludzkie działanie” opisuje, że pieniądz w gospodarce pojawił się sam, bez interwencji państwa ani żadnego centralnego kierownictwa, ponieważ człowiek używa rozumu i dostrzega pożytki, jakie może osiągnąć, gdy jakieś poszukiwane dobro staje się pośrednikiem wymiany. Pieniądzem nie są więc, jak usiłuje to przedstawić ks. Józef Majka w „Etyce życia gospodarczego”, banknoty papierowe, których istota opiera się na zaufaniu do państwa i stworzonych przez nie instytucji bankowych. Majka ma tu na myśli pieniądz fiducjarny (fiat money), który co prawda jest dzisiaj prawnym środkiem płatniczym, ale w rzeczywistości jest tylko substytutem pieniądza, nie jest towarem, ani też nie reprezentuje tytułu do takiego towaru.

Dawniej pieniądz był wyłącznie środkiem wymiany, czyli najlepiej zbywalnym dobrem, a nie miernikiem wartości gospodarczej. Mises trafnie zauważa, że środek wymiany jest dobrem nabywanym po to, by w przyszłości wymienić je na dobra potrzebne do konsumpcji lub produkcji. Austriacki ekonomista ma tu na myśli pieniądz towarowy, który sam jest towarem lub reprezentuje tytuł do takiego towaru w postaci waluty papierowej. Waluta ta musi być wymienialna na żądanie na towar będący podstawą waluty, np. złoto.

Zaletą złota jest przede wszystkim jego powszechna akceptowalność, do której można zawsze wrócić, gdyby nie było rządowego monopolu na podaż pieniądza. Zastąpienie powszechnie akceptowanego zwyczaju jakimś zaprojektowanym systemem jest zawsze ryzykowne. Nie można zaprojektować takiego systemu, którym nie można byłoby manipulować. Friedrich von Hayek trafnie zauważa, że „to, co człowiek stworzył, może także zmienić, tak by służyło jego celowi”. Główną przewagą standardu złota nad innym standardami pieniądza jest więc jego odporność na ingerencje polityczne. Społeczeństwo ponosi ogromne koszty w związku z tym, że partie polityczne dążą do przejęcia kontroli na drukiem pieniądza. Jeżeli do tego dorzucimy koszty przedsiębiorców i wszystkich obywateli, którzy będę próbowali przeciwdziałać konsekwencjom manipulacji pieniądzem, to nietrudno dojść do wniosku, że koszty standardu złota będą mniejsze niż standardu pieniądza papierowego. Nie chodzi tu tylko o koszty natury ekonomicznej, a przede wszystkim natury moralnej. Nie zajmują się tym ekonomiści, gdyż nie należy to do ich obszaru zainteresowań i ekonomiści nie żyją na samotnej wyspie.

Taką negatywną konsekwencją jest inflacja, którą definiujemy jako nadwyżkę nominalnej ilości każdego środka wymiany powyżej ilości, która zostałaby wyprodukowana na wolnym rynku. Taka podaż pieniądza jest pogwałceniem prawa własności. Przynosi ona korzyści niektórym ludziom kosztem innych, a przede wszystkim rządowi. Jörg Guido Hülsmann, przedstawiciel austriackiej szkoły ekonomii, w swojej książce „Etyka produkcji pieniądza”, zwraca uwagę, że zanim nastała epoka bankowości, typową postacią inflacji było obniżanie wartości monet, co polegało na zmniejszaniu zawartości kruszcu w monetach. Później zajęły się tym banki, które zaczęły emitować banknoty przekraczającym zasoby pieniądza, czyli podrabiać własne banknoty i stawały się bankami z rezerwą cząstkową. Dzisiaj w naszym kręgu kulturowym nie ma innych banków. Hülsmann podkreśla, że z chrześcijańskiego punktu nie da się usprawiedliwić ani obniżania wartości, ani bankowości z rezerwą cząstkową.

Średniowieczny filozof i biskup z Lisieux, Mikołaj z Oresme (†1385), który był doradcą Karola V i należał do najbardziej oświeconych ludzi swojej epoki, swoje etyczne zasady produkcji pieniądza wykłada w „Traktacie o powstaniu, istocie, prawach i zmianach monet”. Stał on na stanowisku, że siła nabywcza pieniądza jest określona zawartością kruszcu, a tym samym sprzeciwiał się emisji niepełnowartościowych monet kruszcowych przez króla. Według niego obniżenie wartości pieniądza jest znacznie poważniejszym występkiem moralnym niż grzech, gdyż pociąga za sobą spekulację i kolejne fałszerstwa. Inflacja jest również kradzieżą, gdyż rozszerzona podaż pieniądza pojawia się wskutek naruszenia praw własności. Francuski biskup nie znajdował żadnego usprawiedliwienia dla wywoływania inflacji przez rząd. Cel nie uświęca środków i każdą zmianę pieniądza uważał za niesprawiedliwą ze swej istoty, ponieważ rząd korzysta na niej kosztem społeczeństwa. Oresme był przekonany, że „jest to czyn godny tyrana, a nie króla”.

Katolicka nauka społeczna podkreśla, że istnieje ścisły związek pomiędzy człowiekiem jako podmiotem pracy oraz prawem do owoców tej pracy w postaci własności prywatnej. Związek ten według Misesa został poważnie naruszony przez wprowadzenie sytemu rezerw cząstkowych i pieniądza fiducjarnego, narzuconego przez rząd swoim obywatelom bez oparcia w złocie lub innym kruszcu, który wyzwala sztuczną kreację pieniądza i wysoce szkodliwe, powracające recesje gospodarcze. Najlepszym systemem monetarnym, zarówno dla gospodarki wolnorynkowej, jak i z perspektywy Kościoła, byłby pieniądz towarowy ze stuprocentowym pokryciem. Jesús Huerta de Soto, w swojej książce „Pieniądz, kredyt bankowy i cykle koniunkturalne”, twierdzi, że ustanowienie takiego wymogu dla umów bankowego depozytu na żądanie przyczyniłoby się do stworzenia systemu w pełni zgodnego z zasadami prywatnej własności. Hiszpański ekonomista i przedstawiciel austriackiej szkoły ekonomii uważa, że zapobiegałoby to podwójnej dostępności tej samej ilości pieniądza na rynku, a tym samym nie doprowadzałoby do sytuacji, w której prawa własności stron trzecich nie są dostatecznie zdefiniowane i chronione. Późni scholastycy z XVI w. ze szkoły w Salamance byli generalnie przeciwni bankowości opartej na rezerwie cząstkowej. Luis Saravía de la Calle, Martín de Azpilcueta Navarro i Tomás de Mercado, argumentowali, że depozyty na żądanie nie są przeniesieniem praw własności nawet na pewien czas, od deponenta do bankiera i byłoby to niewłaściwe, aby bankier próbował osiągnąć zysk poprzez pożyczanie depozytów, które miały być dostępne dla deponentów na żądanie.

Pieniądza papierowego nigdzie nie wprowadzono drogą dobrowolnej współpracy. Zawsze odbywało się to pod przymusem. Według Hülsmanna jest to już wystarczająco dobry argument z moralnego punktu widzenia, który można wysunąć przeciw pieniądzowi papierowemu. Inflacja sprzyja rozbudowie władzy centralnej. To pozwala jej rozrosnąć się bardziej niż w wolnym społeczeństwie opartym na standardzie pieniądza, który powstał w naturalny sposób bez ingerencji rządu. Inflacja sprawia, że zwykły obywatel czuje się coraz bardziej wyizolowany w zatomizowanym społeczeństwie i uzależniony od rządu, który nadzoruje odgórnie wszystkie jego więzi społeczne. Rola rodziny i samorządów lokalnych jest ograniczona. Naturalny proces funkcjonowania społeczeństwa zostaje postawiony do góry nogami. Według zasady pomocniczości sformułowanej i przyjętej za oficjalne nauczanie społeczne Kościoła przez Piusa XI, aktywność ekonomiczna powinna znajdować się w gestii wolnych osób i stowarzyszeń członków danego społeczeństwa, a nie rządu. Proces powstawania państw narodowych, popularyzacja ideologii nacjonalistycznych i proces centralizacji władzy w Europie był możliwy z powodu inflacji. Jednym z najbardziej przerażających następstw funkcjonowania pieniądza dekretowego, na które zwraca uwagę Hülsmann, jest możliwość przedłużania się wojen. Podczas pierwszej i drugiej wojny światowej rządy Francji, Niemiec, Włoch, Rosji i Wielkiej Brytanii pokrywały znaczną część swoich wydatków dzięki inflacji.

Rządy dzisiaj mają monopol na podaż pieniądza. Hülsmann trafnie zauważa, że monopol prawny nie pozwala ludziom używać czegoś, co stanowi ich legalną własność. Z biblijnego punktu widzenia monopole prawne są godne potępienia, ponieważ naruszają siódme przykazanie („Nie kradnij”). Widzimy tutaj, że obrona monopolu jest sprzeczna z jedną z najwyżej cenionych zasad katolickiej doktryny społecznej, a mianowicie z zasadą wolności zrzeszania się. Państwo nie może i nie ma żadnego prawa, by przeszkadzać w powstawaniu jakichkolwiek legalnych stowarzyszeń. Leon XIII nauczał, że jest to pierwotne prawo i można mieć zastrzeżenia tylko w wypadku stowarzyszeń, które są ewidentnie złe (Leon XIII, Rerum Novarum, 52). Płynie stąd wniosek, że brak moralnych podstaw, aby zabraniać powstawania albo nakazywać rozwiązanie stowarzyszenia osób, które chcą produkować specyficzny rodzaj pieniądza i się nim posługiwać. Oresme pisze o tym w swoim traktacie bardzo trafnie: „Jest również niedorzeczne i uwłacza królewskiej godności, by zakazywać w królestwie obiegu uczciwych i dobrych pieniędzy i z żądzy zysku nakazywać poddanym albo ich zmuszać do posługiwania się gorszymi pieniędzmi”.

Dla Misesa jest oczywiste, że wolny rynek nie może istnieć bez wolnej bankowości opartej na standardzie złota, która chroniłaby go przed kryzysami i depresjami związanymi z ekspansją kredytową, czyli udzielaniem kredytów powstających przez wyemitowanie dodatkowej ilości fiducjarnych środków płatniczych. Ks. Andrzej Zwoliński w książce „Etyka bogacenia” umieszcza zaskakujące stwierdzanie, że „kreacja pieniądza jest dobrem społecznym poprzez stwarzanie dobrobytu gospodarczego”. Wiara w to, że wzrost podaży pieniądza jest społecznie korzystny i pożądany to „jedna z największych iluzji ekonomicznych naszych czasów”. Mises dowodzi, że udzielanie kredytów fiducjarnych zwiększa ilość substytutów pieniądza na rynku oraz wytwarza niezgodną z rzeczywistym stanem rynku siłę nabywczą dłużników. Ten dodatkowy popyt prowadzi do wzrostu cen towarów i poziomu płac. Wprowadzenie dodatkowych ilości pieniędzy oferowanych na pożyczki przyczynia się do obniżenia stóp procentowych poniżej poziomu, który zostałby osiągnięty na niezmanipulowanym rynku. Do tego typu nieprawidłowości nie doszłoby nigdy przy kredycie towarowym, gdyż bank mógłby zwiększać ilość pożyczek tylko w takim stopniu, w jakim oszczędzający powierzyli mu swoje depozyty. Austriacki ekonomista słusznie twierdzi, że obecnie żaden rząd nie chce rezygnować z istniejącego systemu, gdyż zapewnia mu on dogodne źródło dochodów i w dobie interwencjonizmu państwowego nikt już nie kwestionuje, że zadaniem banków jest pożyczanie pieniędzy państwu.

George Selgin w „Pieniądz państwowy kontra rynkowy” pisze, że oficjalny standard złota, który funkcjonował w Stanach Zjednoczonych zaledwie przez półwiecze, okazał się udanym doświadczeniem. Pieniądz oparty o złoto jest jedynym rodzajem pieniądza, który przeszedł historyczny egzamin w gospodarkach wolnorynkowych. Selgin ma na myśli tu klasyczny standard złota sprzed 1914 r, którego nie należy mylić z jego międzywojennym następcą, to znaczy systemem sztabowo-złotym. Amerykański ekonomista podkreśla jednak, że znakomite funkcjonowanie klasycznego standardu złota bazowało na jego międzynarodowym charakterze. Standard złota, którego zasięg byłby ograniczony tylko do jednego

państwa, nie przyniósłby efektów sieciowych. Selgin odwołuje się do T.E. Gregory’ego i jego książki o przyszłości standardu złota: „Należy uznać za aksjomat to, że żaden z krajów, które porzuciły złoto, nie zechce do niego wrócić, o ile pozostałe nie uczynią jednocześnie tego samego” (Gregory, 1935). Standard złota jest możliwy do odtworzenia, ale rządy muszą zrzec się swojego prawa do bezkarnego zawieszania wymienialności waluty na złoto. Hülsmann kończy swoją książkę przypomnieniem, że Chiny, które w latach od ok. 960–1455 n.e. przechodziły różne eksperymenty z bankowością z rezerwą cząstkową i pieniądzem papierowym, w tym czasie niejednokrotnie cierpiały z powodu hiperinflacji. Uzdrowienie kraju pod względem monetarnym dokonało się, kiedy tamtejsze władze przestały ograniczać obieg srebrnych i miedzianych monet.

Ten przykład pokazuje, że powrót jest możliwy. Pierwszym krokiem reformy według Misesa powinno być natychmiastowe i definitywne zaprzestanie ekspansji podaży pieniądza przez bank centralny. Jest to polityczne wyzwanie, które przekształca się w gigantyczny problem edukacyjny. Wymaga to przekonania milionów ludzi, którzy nie rozumieją powodów inflacji ani wolnorynkowego systemu pieniężnego, do przyłączenia się do ruchu politycznego na rzecz złota. Austriacki ekonomista twierdzi, że na samym początku należy wprowadzić złote monety do obiegu. W „Teorii pieniądza i kredytu” Mises pisał: „Złoto musi się znajdować w zasobach gotówkowych wszystkich ludzi. Wszyscy muszą widzieć, jak złoto zamienia właściciela, muszą być przyzwyczajeni do posiadania złota w swoich portfelach i otrzymywania złotych monet, gdy kupują towary w sklepie”. W tym szczególe tkwi klucz do wprowadzenia standardu złota w życie. Ludzie muszą na nowo przyzwyczaić się do posiadania złota. „Uncja dla parafii” jest pierwszym krokiem gigantycznego projektu edukacyjnego, który w naszym kraju ma za zadanie przekonanie Polaków do standardu złota, jedynego systemu pieniężnego, który w pełni odpowiada chrześcijańskiej etyce. Zaczynamy skromnie od srebra, ale celem jest złoto.

– ks. Jacek Gniadek SVD


Komentarze