Jan Maria Michał Kowalski, właściwie Jan Kowalski (ur. 25 grudnia 1871 w Latowiczu, zm. 26 maja 1942 w Hartheim) – polski duchowny, arcybiskup mariawicki, minister generalny Zgromadzenia Kapłanów Mariawitów, zwierzchnik Związku Mariawitów Nieustającej Adoracji Ubłagania w latach 1903–1910, zwierzchnik Kościoła Katolickiego Mariawitów w latach 1910–1919, zwierzchnik Starokatolickiego Kościoła Mariawitów w latach 1919–1935, założyciel i zwierzchnik Kościoła Katolickiego Mariawitów (denominacja felicjanowska) w latach 1935–1940, święty Kościoła Katolickiego Mariawitów, mistyk, teolog i reformator mariawityzmu, pisarz, publicysta, autor projektu katedry mariawickiej w Płocku.
Droga mistyczna arcybiskupa Michała - lata dziecięce
25 grudnia minęło 146 lat od narodzin arcybiskupa Jana Marii Michała Kowalskiego. Był on indywidualnością niezwykłą. Przyznają to zgodnie świadectwa kapłanów i biskupów mariawickich nawet po roku 1935 z pozycji przeciwnej ideologicznie. Łączył w sobie rzadko występujące w takim stopniu przymioty: wyjątkową trzeźwość życiową popartą niespożytą energią z łatwością kontemplowania rzeczy Bożych oraz stanem podniesienia i utrzymywania stałej żarliwości ducha. Przy tym był pełen prostoty, naturalny i bezpośredni w stosunkach z ludźmi i podwładnymi.
Jego droga wyjątkowa i stosunek mistyczny, nadprzyrodzony do Boga rozpoczęły się bardzo wcześnie, być może, że z chwilą jego przyjścia na świat. Już samo urodzenie jego w uroczystość Bożego Narodzenia - czemu on sam przez dłuższy czas nie dowierzał sądząc, że żaden człowiek nie jest godny urodzić się w tym samym dniu co Pan Jezus - jest jakimś znakiem szczególnym.
Jako dziecko, nie mając jeszcze roku i nie umiejąc mówić, w wypadku, jakiemu uległ, wykazuje cechy niepospolitej, czy genialnej osobowości, wraz z tą trzeźwością, która później będzie go zawsze cechować. Gdy bowiem został niechcący wyrzucony z kołyski i z tego powodu powstał wielki krzyk w domu, on leżąc spokojnie pod łóżkiem - jak pisze w pamiętniku - pomyślał sobie: "Myślą wszyscy, że mnie się Bóg wie co stało, a mnie nic nie jest".
Niedługo po tym fakcie, tuż przed urodzeniem się jego młodszego brata Franusia, gdy go nie chciano dopuścić do chorej matki, podając różne przyczyny, on - jak pisze - "zawsze był przekonany, że nieprawdę mówią". A gdy później pokazano mu braciszka, który przyszedł na świat, tłumacząc, że go bocian przyniósł, "nie wierzyłem temu - pisze - dziwiąc się, dlaczego ci ludzie nieprawdę mówią i ukrywają coś przed dzieckiem, jakby ta rzecz była czymś złym".
W piątym roku życia zostaje jakby oficjalnie wprowadzony w życie duchowe, mistyczne, z czego sobie wówczas nie zdaje sprawy. Gdy bowiem po raz pierwszy od czasu chrztu przybył z matką do kościoła, a była to chwila, w której proboszcz rozdawał wiernym Komunię Świętą i matka klękając w kornym pokłonie przed Chrystusem jego do tego pociągała, on, obserwując co się tam przy kratce dzieje, był tym urzeczony, słyszał bowiem w duszy: "że to jest Bóg". "Byłem takim podziwem, czcią i wielkością Pana Boga przejęty, że stałem jak osłupiały".
Otoczenie, które nie zna tajników jego duszy, poczytuje go tylko za wyjątkowo utalentowanego młodzieńca, zwłaszcza ze względu na jego osiągnięcia w malarstwie, rzeźbiarstwie i śpiewie. Tym więcej, że wykazuje duże zdolności praktyczne. Jako chłopiec organizuje i urządza gry i zabawy swoich rówieśników obejmujące swoim zasięgiem rodzinną miejscowość (Latowicz).
Razu pewnego mając około 8 lat, podczas jedzenia świeżo ugotowanej polędwicy "doznawałem - pisze w swym pamiętniku - tak wielkiego odczucia smaku, że nie rozumiejąc i nie wiedząc nic jeszcze o żadnej cnocie umartwienia zastanawiałem się nad tym, czy godzi mi się tak smaczną rzecz jeść. Jakiś głos w duszy mej mówił, że powinienem przestać jeść, ale ja nie znając jeszcze głosu Ducha Świętego lub też nie mogąc się oprzeć pokusie, po krótkiej walce jadłem dalej".
Droga mistyczna arcybiskupa Michała - ciąg dalszy
Ciekawe jest łączenie w nim tych dwóch nurtów życia: ducha i natury. Nurtem duchowym w jego najwyższym stopniu, tzw, mistycznym, pogardza się dzisiaj powszechnie, nie tylko wśród laików, ale i teologów. Mistyk, według rozpowszechnionego mniemania, to człowiek zdziwaczały i nienadający się do normalnego życia.
U niego było inaczej. Tak jak w dzieciństwie, tak i później był zawsze wesołym i naturalnym, tryskającym życiem - pierwszym do psot koleżeńskich, ale i pierwszym do rozmów z Bogiem, o czym świadczyć może m.in. codzienne przyjmowanie przez niego Komunii św. już od czasów seminaryjnych, bez czego nie wyobrażał sobie życia. Ks. Kowalski doznał zachwytu duchowego w trakcie jego święceń kapłańskich, który trwał jeszcze przez kilka tygodni. Tak pisze o tym w swoich wspomnieniach:
"Pamiętam pierwszą mą Ofiarę świętą,
Jak dwa tygodnie noc w noc się pytałem,
Czy ja naprawdę Mszę odprawiam świętą?
Z niej wielkim szczęściem tak się upajałem,
Że swych kolegów, jak i profesorów,
Na to uwagę ogólną zwracałem".
Kierunek mistyczny charakteryzujący się wyczuleniem, wyostrzeniem władz duszy oraz oczyszczeniem ich i przygotowaniem wraz z udzieleniem mocy do odbierania światła Ducha Świętego, oraz wykonania tego co Bóg chce w normalnych warunkach życiowych, a nie na drodze objawień i wyjątkowych przeżyć mistycznych, był konieczny dla arcybiskupa Michała, którego Bóg wybrał na przełożonego Mariawityzmu i sposobił go do misji reformatora Kościoła.
W tym stanie duchowym, pod naciskiem Woli Pana Jezusa, ogłosił on w 1906 roku świętość i godność Mateczki jako Małżonki Chrystusowej. Przez dwa lata był pod naciskiem tej Woli Bożej, a z drugiej strony nie mógł znosić płaczu i bólu Mateczki z powodu owego ogłoszenia, mimo że na jego pytanie, czy to jest przeciwne Woli Bożej Mateczka nie była w stanie dać potwierdzającej odpowiedzi. On sam tak o tym pisze:
"Byłem jak dziecko nękane wątpieniem,
Kogo ma słuchać: Ojca, czy też Matki,
By się nie minąć z obojga życzeniem.
Dopiero wtedy, gdyś prawie ostatki
Łez swych wylała, Pan me serce skłonił,
Bym z modlitw skreślił o Tobie dodatki
I tylko w duchu Ciebie czcić nie bronił."
Małżeństwa duchownych mariawickich z siostrami zakonnymi miały nie mniej bolesny początek. Działanie Boże na umysł i serce na rzecz wprowadzania małżeństw arcybiskup Michał próbował początkowo odrzucać przy pomocy racji teologicznych, a gdy te zostały zwyciężone światłem Bożym, ustępował z kolei przed podobnymi racjami innych osób, szczególnie biskupa Jakuba. Małżeństwa te, do których zainicjowania przyczyniło się wyznanie kapłana Filipa Feldmana (należącego do rady arcybiskupiej), związane z wyjątkowym przeżyciem duchowym i nawiedzinami Pańskimi w jego duszy, przyniosły wkrótce skutek w postaci przemiany wewnętrznej w duszach osób, które się tym małżeństwom sprzeciwiały, zwłaszcza biskupa Jakuba.
Ciekawostka papieska
W 1924 roku arcybiskup Jan Kowalski ogłosił przeniesienie Stolicy Apostolskiej z Rzymu do Płocka przez co w oczach mariawickich współwyznawców został uznany za papieża słowiańskiego. Funkcję papieża w płockim Watykanie pełni obecnie sam Jezus realnie obecny, według wiary tego Kościoła, w wystawianej często monstrancji (Najświętrzy Sakrament).
SŁOWIAŃSKI PAPIEŻ
Pośród niesnasek Pan Bóg uderza
W ogromny dzwon,
Dla słowiańskiego oto papieża
Otworzył tron.
Ten przed mieczami tak nie uciecze
Jako ten Włoch,
On śmiało, jak Bóg, pójdzie na miecze;
Świat mu to proch!
Twarz jego, słowem rozpromieniona,
Lampa dla sług,
Za nim rosnące pójdą plemiona
W światło, gdzie Bóg.
Na jego pacierz i rozkazanie
Nie tylko lud
Jeśli rozkaże, to słońce stanie,
Bo moc to cud!
On się już zbliża rozdawca nowy
Globowych sił:
Cofnie się w żyłach pod jego słowy
Krew naszych żył;
W sercach się zacznie światłości bożej
Strumienny ruch,
Co myśl pomyśli przezeń, to stworzy,
Bo moc to duch.
A trzeba mocy, byśmy ten pański
Dźwignęli świat:
Więc oto idzie papież słowiański,
Ludowy brat;
Oto już leje balsamy świata
Do naszych łon,
A chór aniołów kwiatem umiata
Dla niego tron.
On rozda miłość, jak dziś mocarze
Rozdają broń,
Sakramentalną moc on pokaże,
Świat wziąwszy w dłoń;
Gołąb mu słowa w hymnie wyleci,
Poniesie wieść,
Nowinę słodką, że duch już świeci
I ma swą cześć;
Niebo się nad nim piękne otworzy
Z obojga stron,
Bo on na świecie stanął i tworzy
I świat, i tron.
On przez narody uczyni bratnie,
Wydawszy głos,
Że duchy pójdą w cele ostatnie
Przez ofiar stos;
Moc mu pomoże sakramentalna
Narodów stu,
Moc ta przez duchy będzie widzialna
Przed trumną tu.
Takiego ducha wkrótce ujrzycie
Cień, potem twarz:
Wszelką z ran świata wyrzuci zgniłość,
Robactwo, gad,
Zdrowie przyniesie, rozpali miłość
I zbawi świat;
Wnętrze kościołów on powymiata,
Oczyści sień,
Boga pokaże w twórczości świata,
Jasno jak dzień.
/ Juliusz Słowacki, 1848 /
Słowiański Papież – wiersz napisany przez Juliusza Słowackiego w czasie jego ostatniej podróży do Wielkiego Księstwa Poznańskiego w 1848.
Słowacki pisał ten wiersz w czasach gdy papież Pius IX uciekał z rewolucyjnego Rzymu, uważał on, że Kościół katolicki nie rozumie, co się dzieje we współczesnym świecie, nie rozumie konieczności przemian społecznych, i dlatego teraz Bóg otworzył tron dla Słowiańskiego Papieża. Będzie to ludowy brat czyli papież, który poda rękę rozmaitym rewolucyjnym, radykalnym, wolnościowym tendencjom. Że będzie z tych, którzy chcą burzyć stare formy, a więc są awangardą ducha w jego drodze ku przeanieleniu ludzkości. Jest to właściwie wizja zniesienia dotychczasowego papiestwa - bo papież miałby teraz mówić to, co mówi Słowacki o postępie ducha przez porzucanie starych form. Według Słowackiego, papież będzie słowiański, gdyż to właśnie Polsce przypada rola duchowej awangardy ludzkości.
Dla mariawitów proroctwo zawarte w wierszu odnosi się do osoby arcybiskupa M. Michała Kowalskiego, który niekiedy nazywany był przez współwyznawców Papieżem Słowiańskim. W teologii Kościoła Katolickiego Mariawitów utwór ten zajmuje szczególne miejsce, gdyż liczne określenia z objawień Dzieła Wielkiego Miłosierdzia można przyrównać do określeń Papieża Słowiańskiego z omawianego wiersza.
Źródła:
https://www.facebook.com/KosciolKatolickiMariawitow/photos/a.1983295948574309.1073741827.1983293551907882/2020379624865941/?type=3
https://www.facebook.com/KosciolKatolickiMariawitow/photos/a.1983295948574309.1073741827.1983293551907882/2024792687757968/?type=3&theater
https://pl.wikipedia.org/wiki/Maria_Micha%C5%82_Kowalski
http://stoper.blox.pl/2011/01/JULIUSZ-SLOWACKI-SLOWIANSKI-PAPIEZ.html
https://pl.wikipedia.org/wiki/S%C5%82owia%C5%84ski_Papie%C5%BC
Droga mistyczna arcybiskupa Michała - lata dziecięce
25 grudnia minęło 146 lat od narodzin arcybiskupa Jana Marii Michała Kowalskiego. Był on indywidualnością niezwykłą. Przyznają to zgodnie świadectwa kapłanów i biskupów mariawickich nawet po roku 1935 z pozycji przeciwnej ideologicznie. Łączył w sobie rzadko występujące w takim stopniu przymioty: wyjątkową trzeźwość życiową popartą niespożytą energią z łatwością kontemplowania rzeczy Bożych oraz stanem podniesienia i utrzymywania stałej żarliwości ducha. Przy tym był pełen prostoty, naturalny i bezpośredni w stosunkach z ludźmi i podwładnymi.
Jego droga wyjątkowa i stosunek mistyczny, nadprzyrodzony do Boga rozpoczęły się bardzo wcześnie, być może, że z chwilą jego przyjścia na świat. Już samo urodzenie jego w uroczystość Bożego Narodzenia - czemu on sam przez dłuższy czas nie dowierzał sądząc, że żaden człowiek nie jest godny urodzić się w tym samym dniu co Pan Jezus - jest jakimś znakiem szczególnym.
Jako dziecko, nie mając jeszcze roku i nie umiejąc mówić, w wypadku, jakiemu uległ, wykazuje cechy niepospolitej, czy genialnej osobowości, wraz z tą trzeźwością, która później będzie go zawsze cechować. Gdy bowiem został niechcący wyrzucony z kołyski i z tego powodu powstał wielki krzyk w domu, on leżąc spokojnie pod łóżkiem - jak pisze w pamiętniku - pomyślał sobie: "Myślą wszyscy, że mnie się Bóg wie co stało, a mnie nic nie jest".
Niedługo po tym fakcie, tuż przed urodzeniem się jego młodszego brata Franusia, gdy go nie chciano dopuścić do chorej matki, podając różne przyczyny, on - jak pisze - "zawsze był przekonany, że nieprawdę mówią". A gdy później pokazano mu braciszka, który przyszedł na świat, tłumacząc, że go bocian przyniósł, "nie wierzyłem temu - pisze - dziwiąc się, dlaczego ci ludzie nieprawdę mówią i ukrywają coś przed dzieckiem, jakby ta rzecz była czymś złym".
W piątym roku życia zostaje jakby oficjalnie wprowadzony w życie duchowe, mistyczne, z czego sobie wówczas nie zdaje sprawy. Gdy bowiem po raz pierwszy od czasu chrztu przybył z matką do kościoła, a była to chwila, w której proboszcz rozdawał wiernym Komunię Świętą i matka klękając w kornym pokłonie przed Chrystusem jego do tego pociągała, on, obserwując co się tam przy kratce dzieje, był tym urzeczony, słyszał bowiem w duszy: "że to jest Bóg". "Byłem takim podziwem, czcią i wielkością Pana Boga przejęty, że stałem jak osłupiały".
Otoczenie, które nie zna tajników jego duszy, poczytuje go tylko za wyjątkowo utalentowanego młodzieńca, zwłaszcza ze względu na jego osiągnięcia w malarstwie, rzeźbiarstwie i śpiewie. Tym więcej, że wykazuje duże zdolności praktyczne. Jako chłopiec organizuje i urządza gry i zabawy swoich rówieśników obejmujące swoim zasięgiem rodzinną miejscowość (Latowicz).
Razu pewnego mając około 8 lat, podczas jedzenia świeżo ugotowanej polędwicy "doznawałem - pisze w swym pamiętniku - tak wielkiego odczucia smaku, że nie rozumiejąc i nie wiedząc nic jeszcze o żadnej cnocie umartwienia zastanawiałem się nad tym, czy godzi mi się tak smaczną rzecz jeść. Jakiś głos w duszy mej mówił, że powinienem przestać jeść, ale ja nie znając jeszcze głosu Ducha Świętego lub też nie mogąc się oprzeć pokusie, po krótkiej walce jadłem dalej".
Droga mistyczna arcybiskupa Michała - ciąg dalszy
Ciekawe jest łączenie w nim tych dwóch nurtów życia: ducha i natury. Nurtem duchowym w jego najwyższym stopniu, tzw, mistycznym, pogardza się dzisiaj powszechnie, nie tylko wśród laików, ale i teologów. Mistyk, według rozpowszechnionego mniemania, to człowiek zdziwaczały i nienadający się do normalnego życia.
U niego było inaczej. Tak jak w dzieciństwie, tak i później był zawsze wesołym i naturalnym, tryskającym życiem - pierwszym do psot koleżeńskich, ale i pierwszym do rozmów z Bogiem, o czym świadczyć może m.in. codzienne przyjmowanie przez niego Komunii św. już od czasów seminaryjnych, bez czego nie wyobrażał sobie życia. Ks. Kowalski doznał zachwytu duchowego w trakcie jego święceń kapłańskich, który trwał jeszcze przez kilka tygodni. Tak pisze o tym w swoich wspomnieniach:
"Pamiętam pierwszą mą Ofiarę świętą,
Jak dwa tygodnie noc w noc się pytałem,
Czy ja naprawdę Mszę odprawiam świętą?
Z niej wielkim szczęściem tak się upajałem,
Że swych kolegów, jak i profesorów,
Na to uwagę ogólną zwracałem".
Kierunek mistyczny charakteryzujący się wyczuleniem, wyostrzeniem władz duszy oraz oczyszczeniem ich i przygotowaniem wraz z udzieleniem mocy do odbierania światła Ducha Świętego, oraz wykonania tego co Bóg chce w normalnych warunkach życiowych, a nie na drodze objawień i wyjątkowych przeżyć mistycznych, był konieczny dla arcybiskupa Michała, którego Bóg wybrał na przełożonego Mariawityzmu i sposobił go do misji reformatora Kościoła.
W tym stanie duchowym, pod naciskiem Woli Pana Jezusa, ogłosił on w 1906 roku świętość i godność Mateczki jako Małżonki Chrystusowej. Przez dwa lata był pod naciskiem tej Woli Bożej, a z drugiej strony nie mógł znosić płaczu i bólu Mateczki z powodu owego ogłoszenia, mimo że na jego pytanie, czy to jest przeciwne Woli Bożej Mateczka nie była w stanie dać potwierdzającej odpowiedzi. On sam tak o tym pisze:
"Byłem jak dziecko nękane wątpieniem,
Kogo ma słuchać: Ojca, czy też Matki,
By się nie minąć z obojga życzeniem.
Dopiero wtedy, gdyś prawie ostatki
Łez swych wylała, Pan me serce skłonił,
Bym z modlitw skreślił o Tobie dodatki
I tylko w duchu Ciebie czcić nie bronił."
Małżeństwa duchownych mariawickich z siostrami zakonnymi miały nie mniej bolesny początek. Działanie Boże na umysł i serce na rzecz wprowadzania małżeństw arcybiskup Michał próbował początkowo odrzucać przy pomocy racji teologicznych, a gdy te zostały zwyciężone światłem Bożym, ustępował z kolei przed podobnymi racjami innych osób, szczególnie biskupa Jakuba. Małżeństwa te, do których zainicjowania przyczyniło się wyznanie kapłana Filipa Feldmana (należącego do rady arcybiskupiej), związane z wyjątkowym przeżyciem duchowym i nawiedzinami Pańskimi w jego duszy, przyniosły wkrótce skutek w postaci przemiany wewnętrznej w duszach osób, które się tym małżeństwom sprzeciwiały, zwłaszcza biskupa Jakuba.
Ciekawostka papieska
W 1924 roku arcybiskup Jan Kowalski ogłosił przeniesienie Stolicy Apostolskiej z Rzymu do Płocka przez co w oczach mariawickich współwyznawców został uznany za papieża słowiańskiego. Funkcję papieża w płockim Watykanie pełni obecnie sam Jezus realnie obecny, według wiary tego Kościoła, w wystawianej często monstrancji (Najświętrzy Sakrament).
Jak można zobaczyć na poniższym zdjęciu, nad krucyfiksem znajduje się symbol/herb/godło Watykanu i papiestwa- skrzyżowane klucze i papieska tiara...
🔻
By Zografos 07 - Praca własna, CC BY-SA 3.0 pl, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=28861320
🔻
SŁOWIAŃSKI PAPIEŻ
Pośród niesnasek Pan Bóg uderza
W ogromny dzwon,
Dla słowiańskiego oto papieża
Otworzył tron.
Ten przed mieczami tak nie uciecze
Jako ten Włoch,
On śmiało, jak Bóg, pójdzie na miecze;
Świat mu to proch!
Twarz jego, słowem rozpromieniona,
Lampa dla sług,
Za nim rosnące pójdą plemiona
W światło, gdzie Bóg.
Na jego pacierz i rozkazanie
Nie tylko lud
Jeśli rozkaże, to słońce stanie,
Bo moc to cud!
On się już zbliża rozdawca nowy
Globowych sił:
Cofnie się w żyłach pod jego słowy
Krew naszych żył;
W sercach się zacznie światłości bożej
Strumienny ruch,
Co myśl pomyśli przezeń, to stworzy,
Bo moc to duch.
A trzeba mocy, byśmy ten pański
Dźwignęli świat:
Więc oto idzie papież słowiański,
Ludowy brat;
Oto już leje balsamy świata
Do naszych łon,
A chór aniołów kwiatem umiata
Dla niego tron.
On rozda miłość, jak dziś mocarze
Rozdają broń,
Sakramentalną moc on pokaże,
Świat wziąwszy w dłoń;
Gołąb mu słowa w hymnie wyleci,
Poniesie wieść,
Nowinę słodką, że duch już świeci
I ma swą cześć;
Niebo się nad nim piękne otworzy
Z obojga stron,
Bo on na świecie stanął i tworzy
I świat, i tron.
On przez narody uczyni bratnie,
Wydawszy głos,
Że duchy pójdą w cele ostatnie
Przez ofiar stos;
Moc mu pomoże sakramentalna
Narodów stu,
Moc ta przez duchy będzie widzialna
Przed trumną tu.
Takiego ducha wkrótce ujrzycie
Cień, potem twarz:
Wszelką z ran świata wyrzuci zgniłość,
Robactwo, gad,
Zdrowie przyniesie, rozpali miłość
I zbawi świat;
Wnętrze kościołów on powymiata,
Oczyści sień,
Boga pokaże w twórczości świata,
Jasno jak dzień.
/ Juliusz Słowacki, 1848 /
Słowiański Papież – wiersz napisany przez Juliusza Słowackiego w czasie jego ostatniej podróży do Wielkiego Księstwa Poznańskiego w 1848.
Słowacki pisał ten wiersz w czasach gdy papież Pius IX uciekał z rewolucyjnego Rzymu, uważał on, że Kościół katolicki nie rozumie, co się dzieje we współczesnym świecie, nie rozumie konieczności przemian społecznych, i dlatego teraz Bóg otworzył tron dla Słowiańskiego Papieża. Będzie to ludowy brat czyli papież, który poda rękę rozmaitym rewolucyjnym, radykalnym, wolnościowym tendencjom. Że będzie z tych, którzy chcą burzyć stare formy, a więc są awangardą ducha w jego drodze ku przeanieleniu ludzkości. Jest to właściwie wizja zniesienia dotychczasowego papiestwa - bo papież miałby teraz mówić to, co mówi Słowacki o postępie ducha przez porzucanie starych form. Według Słowackiego, papież będzie słowiański, gdyż to właśnie Polsce przypada rola duchowej awangardy ludzkości.
Dla mariawitów proroctwo zawarte w wierszu odnosi się do osoby arcybiskupa M. Michała Kowalskiego, który niekiedy nazywany był przez współwyznawców Papieżem Słowiańskim. W teologii Kościoła Katolickiego Mariawitów utwór ten zajmuje szczególne miejsce, gdyż liczne określenia z objawień Dzieła Wielkiego Miłosierdzia można przyrównać do określeń Papieża Słowiańskiego z omawianego wiersza.
"Jest on prawdziwym namiestnikiem, czyli Wikariuszem Chrystusowym na tym padole, jak to sam Pan Jezus ogłosił naszej Mateczce: nie w tym znaczeniu, w jakim siebie nazywa papież rzymski, głosząc się nieomylnym zastępcą Boga Wszechmogącego na Ziemi, ale w tym rozumieniu, że jest on martwym narzędziem w ręku Pana Jezusa Utajonego w Przenajświętszym Sakramencie i Mateczki" - ks. Feldman (artykuł "Słowiański Papież" - "Mariawicka Myśli Narodowa".
Źródła:
https://www.facebook.com/KosciolKatolickiMariawitow/photos/a.1983295948574309.1073741827.1983293551907882/2020379624865941/?type=3
https://www.facebook.com/KosciolKatolickiMariawitow/photos/a.1983295948574309.1073741827.1983293551907882/2024792687757968/?type=3&theater
https://pl.wikipedia.org/wiki/Maria_Micha%C5%82_Kowalski
http://stoper.blox.pl/2011/01/JULIUSZ-SLOWACKI-SLOWIANSKI-PAPIEZ.html
https://pl.wikipedia.org/wiki/S%C5%82owia%C5%84ski_Papie%C5%BC
Komentarze
Prześlij komentarz