Kościół kontra prawa pracownicze

A było to tak...

W 1889 roku na kongresie II Międzynarodówki w Paryżu podjęto decyzję o ustanowieniu 1 maja dniem walki o ośmiogodzinny dzień pracy – w rocznicę wielkiego strajku chicagowskich robotników brutalnie stłumionego przez policję.

W ramach obchodów proponowano wówczas organizowanie pod hasłem „8 godzin pracy, 8 godzin odpoczynku i 8 godzin snu”  powszechnych strajków w fabrykach oraz demonstracji i pochodów robotniczych.





Z pomysłami na świętowanie 1 Maja w praktyce bywało jednak różnie. Na przykład w 1890 roku polscy górnicy z jednej ze śląskich kopalń, którzy postanowili solidarnie włączyć się w międzynarodowe obchody, zorganizowali składkę, a zebrawszy całkiem przyzwoitą kwotę 85 zł reńskich, zanieśli ją miejscowemu proboszczowi z prośbą o odprawienie uroczystej mszy w intencji „pomyślności uzyskania ośmiogodzinnej szychty”. Proboszcz nie tylko nie uznał tej intencji za wartą mszy, ale przy okazji zadenuncjował pobożnych „wichrzycieli” właścicielowi kopalni, wskutek czego natychmiast zostali oni wyrzuceni z pracy.

Stanowczy odpór tzw. kwestii społecznej, czyli organizującemu się międzynarodowemu ruchowi robotniczemu, postanowił dać w 1891 roku papież Leon XIII, wydając swoją słynną encyklikę „Rerum novarum”. Tyle że ta kościelna „wielka karta obrony klasy robotniczej” definiowała pracę jako karę za grzechy, nierówność społeczną uważając za rzecz całkowicie zgodną z prawem boskim i naturalnym, a strajki za „zamach na porządek natury”.

Robotnikom nakazywała „w cierpliwości znosić swój los i dolę ludzką i nie krzywdzić pracodawcy”, pracodawcom zaś radziła „wykazanie większej troski o religijne i duchowe potrzeby pracowników”. Innymi słowy, jedyne, co papież miał do zaproponowania robotnikom żądającym ośmiogodzinnego dnia pracy, ubezpieczeń społecznych, uczciwej zapłaty i zasiłków dla bezrobotnych, to... wzrost pobożności.

„Powstanie kwestji społecznej jest wpływem zaniku wiary oraz płynących z niej zasad moralnych. Kwestja społeczna zawiera w sobie momenty natury moralnej jak zanik moralności wskutek wspólnej pracy mężczyzn i kobiet przy jednym warsztacie pracy (...). Stąd uczeni i działacze katoliccy słusznie uważają, że chcąc polepszyć dolę warstw pracujących, nie można dążyć wyłącznie do polepszenia ich bytu materialnego przez podniesienie zarobków i skrócenia dnia pracy, lecz należy przede wszystkiem uwzględniać potrzeby ich duszy, rozumu, woli i serca." Pogląd ten znalazł aprobatę Stolicy Apostolskiej w encyklice «Rerum Novarum» Ojca św. Leona XIII” – przekonywały w 1922 roku „Wiadomości dla Duchowieństwa”.

Równie dzielnie w tym samym roku wtórował im „Robotnik” wydawany przez Katolickie Towarzystwo Robotników Polskich, upierając się, że: „niedolę robotnika sprowadziło zachwianie powagą Kościoła, zlekceważenie jego przepisów i nakazów, osłabienie jego wpływów (...). Póki Kościół cieszył się posłuchem zupełnym u narodów świata, póty było robotnikowi dobrze”. Podobnie w 1924 roku argumentował „Gość Niedzielny”: „Dnia pierwszego maja zbałamucone masy napełniają ulice, aby głosić religię nienawiści i walkę przeciwko temu, co jest nadprzyrodzonem, niebieskiem, duchowem, czystem”. Na koniec warto przypomnieć, że dekret o ośmiu godzinach pracy przez pięć dni w tygodniu oraz sześciu w soboty, wydany tuż po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, Episkopat polski w wystosowanym 10 grudnia 1918 roku orędziu do wiernych nazwał „propagandą wywrotową”. Powszechnie też przeciwko skróceniu pracy robotnika do ośmiu godzin dziennie opowiadały się kościelne autorytety. „Żądanie powszechnego 8-godzinnego dnia pracy jest nieusprawiedliwione i musi być odrzucone” – twierdził ks. J. Biederlock w „Kwestii społecznej”, a ks. E. Jaroszyński w „Katolicyzmie społecznym” upierał się, że ”dla tkacza 11-godzinna praca nie jest zanadto uciążliwa”.

Komentarze