"Polska lewica zaczyna się wraz z PPS, a u swoich początków PPS zaczynała wiece od mszy świętych" - ogłasza na łamach Tygodnika Solidarność p. Kazimierz Kik, dawny działacz ... PZPR i SLD. Dodajmy, że p. Kik jest ... profesorem nauk społecznych i autorem książek na temat historii lewicy (!).
Polska lewica nie zaczyna się od PPS-u, polska lewica nie wyskakuje jak Filip z konopi na zjeździe w Paryżu w 1892 roku. Polska lewica ma wieloletnie tradycje sięgające o wiele dalej w przeszłość, tradycje Ludwika Waryńskiego, Proletariatu, Bolesława Limanowskiego, tradycje komunardów na czele z Jarosławem Dąbrowskim - generałem Komuny Paryskiej, tradycje twórców Międzynarodówki, tradycje "Czerwonych" z powstania styczniowego, tradycje Joachima Lelewela i Adama Mickiewicza, tradycje Wielkiej Emigracji po powstaniu listopadowym - Towarzystwa Demokratycznego Polskiego i Gromad Ludu Polskiego. tradycje Tadeusza Kościuszki, jakobinów i rewolucjonistów z czasów insurekcji. Można by tak wymieniać długo. (...)
A brednia, że wiece PPS-u zaczynały się od mszy świętych staje się powoli naszą brednią ulubioną.
Nie, panie Kik, wiece PPS-u nie zaczynały się od mszy świętych. Choć oczywiście ruch socjalistyczny tworzyli również katolicy, choć zdarzało się że w propagandzie odwoływali się socjaliści również do popularnych w społeczeństwie odniesień religijnych, choć zdarzało się, że pojedynczy księża wiązali się z ruchem socjalistycznym, to PPS od początku traktował religię jako osobistą sprawę każdego człowieka i domagał się rozgraniczenia Kościoła od państwa.
(...) Radzimy wrócić do jakiejś biblioteki i zajrzeć do klasyków polskiego socjalizmu, np. do pracy Ignacego Daszyńskiego pt. "Pogadanka o religii".
Zaczyna się ona tak:
"Kiedy na zgromadzeniach robotniczych zaczęli się pojawiać księża, zadawali socjalistom zawsze jedno i to samo pytanie:
"Jak się zapatrujecie na religię?"
A socjaliści odpowiadali zgodnie ze swym programem: że religia jest rzeczą sumienia każdego człowieka, czyli rzeczą prywatną".
Ponieważ wbrew temu, co twierdzą fachowcy spod znaku "dobrej zmiany", u zarania PPS-u jego wiece wcale nie zaczynały się od mszy świętej, być może warto przypomnieć jak te wiece wyglądały w rzeczywistości.
Generalnie w owym okresie (ostatnia dekada XIX wieku) trudno mówić o jakiejkolwiek swobodzie wiecowania PPS-u w zaborze rosyjskim. Pamiętajmy, że PPS był partią podziemną i konspiracyjną, a jej działacze ścigani byli przez carski aparat represji.
Posłużmy się więc przykładem Galicji, gdzie bratnia partia PPS-u - PPSD funkcjonowała w warunkach o wiele większej swobody i mogła organizować legalne wiece. Weźmy przykład pierwszy z brzegu - pierwszy wiec pierwszomajowy zorganizowany w Krakowie w roku 1892.
Wiec ten oczywiście nie zaczął się w kościele, a w nieistniejącym już budynku ujeżdżalni, na rogu Straszewskiego i Kapucyńskiej. Na środku sali postawiono nie ołtarz, a trybunę z napisem "Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!". Na ścianach zawisły portrety nie Jezusa i Matki Boskiej, a pionierów socjalizmu - Karola Marksa i Ferdynanda Lassalle'a. Sam wiec zaczął się też nie od mszy świętej, a od przemówienia drukarza Szczepana Kurowskiego (na zdj.), jednego z przywódców ruchu socjalistycznego w Krakowie, który wytłumaczył zebranym cel i znaczenie uroczystości pierwszomajowej.
No ale skoro mszy nie było na początku, to może była na końcu? No nie, też nie. Jak na złość. Wiec zakończył się trzykrotnym okrzykiem na część Międzynarodówki.
W planie imprezy, w której wzięło udział 5 tysięcy osób, był jeszcze pochód na Bielany, nie doszedł jednak do skutku z powodu wybitnie niemajowej pogody. Przewodniczący wiecowi Kurowski poprosił więc zebranych, by w spokoju rozeszli się do domów i zachowywali się "godnie stanu robotniczego". (...)
"Nie mieszamy się do spraw religii. Niech każdy wierzy tak jak wierzy. Człowiek wierzący niech idzie do kościoła i tam się modli. Nikt z nas nie targnie się na dom modlitwy, gdzie ludzie wierzący ze swoją duszą rozmawiają. Jeżeli kto chce się spowiadać, niech się spowiada. I nikt z nas, gdyby nawet już istniał ustrój socjalistyczny, nie odważyłby się zabronić księdzu zasiadać w konfesjonale.
Jesteśmy sami ludźmi wiary. Socjalizm jest dla nas religią, religią miłości bliźniego, religią walki z krzywdą społeczną. Jako ludzie wiary, szanujemy wiarę każdego innego.
I tego jak się modlą w kościele i kto się modli, nigdy nie będziemy kontrolowali ani temu przeszkadzali. Niech ksiądz odprawia swe praktyki religijne dla tych, którzy tego pragną.
Ale wara, wara jeżeli ksiądz staje się partyjnym agitatorem w sutannie, jeśli wychodzi na plac miejski i zaczyna brać udział w walkach politycznych"
- Tadeusz Hołówko (PPS), współtwórca pierwszego rządu niepodległej Polski, rok 1918.
Pozdro i dedykacja dla Was, Kazimierz Kik i Tygodnik Solidarność. (...)
Źródło:
https://www.facebook.com/przywrocmypamiecopatronachwykletych/
https://bit.ly/30RuZlf
https://bit.ly/2IzxEdc
https://bit.ly/3266Adn
Polska lewica nie zaczyna się od PPS-u, polska lewica nie wyskakuje jak Filip z konopi na zjeździe w Paryżu w 1892 roku. Polska lewica ma wieloletnie tradycje sięgające o wiele dalej w przeszłość, tradycje Ludwika Waryńskiego, Proletariatu, Bolesława Limanowskiego, tradycje komunardów na czele z Jarosławem Dąbrowskim - generałem Komuny Paryskiej, tradycje twórców Międzynarodówki, tradycje "Czerwonych" z powstania styczniowego, tradycje Joachima Lelewela i Adama Mickiewicza, tradycje Wielkiej Emigracji po powstaniu listopadowym - Towarzystwa Demokratycznego Polskiego i Gromad Ludu Polskiego. tradycje Tadeusza Kościuszki, jakobinów i rewolucjonistów z czasów insurekcji. Można by tak wymieniać długo. (...)
A brednia, że wiece PPS-u zaczynały się od mszy świętych staje się powoli naszą brednią ulubioną.
Nie, panie Kik, wiece PPS-u nie zaczynały się od mszy świętych. Choć oczywiście ruch socjalistyczny tworzyli również katolicy, choć zdarzało się że w propagandzie odwoływali się socjaliści również do popularnych w społeczeństwie odniesień religijnych, choć zdarzało się, że pojedynczy księża wiązali się z ruchem socjalistycznym, to PPS od początku traktował religię jako osobistą sprawę każdego człowieka i domagał się rozgraniczenia Kościoła od państwa.
(...) Radzimy wrócić do jakiejś biblioteki i zajrzeć do klasyków polskiego socjalizmu, np. do pracy Ignacego Daszyńskiego pt. "Pogadanka o religii".
Zaczyna się ona tak:
"Kiedy na zgromadzeniach robotniczych zaczęli się pojawiać księża, zadawali socjalistom zawsze jedno i to samo pytanie:
"Jak się zapatrujecie na religię?"
A socjaliści odpowiadali zgodnie ze swym programem: że religia jest rzeczą sumienia każdego człowieka, czyli rzeczą prywatną".
Ponieważ wbrew temu, co twierdzą fachowcy spod znaku "dobrej zmiany", u zarania PPS-u jego wiece wcale nie zaczynały się od mszy świętej, być może warto przypomnieć jak te wiece wyglądały w rzeczywistości.
Generalnie w owym okresie (ostatnia dekada XIX wieku) trudno mówić o jakiejkolwiek swobodzie wiecowania PPS-u w zaborze rosyjskim. Pamiętajmy, że PPS był partią podziemną i konspiracyjną, a jej działacze ścigani byli przez carski aparat represji.
Posłużmy się więc przykładem Galicji, gdzie bratnia partia PPS-u - PPSD funkcjonowała w warunkach o wiele większej swobody i mogła organizować legalne wiece. Weźmy przykład pierwszy z brzegu - pierwszy wiec pierwszomajowy zorganizowany w Krakowie w roku 1892.
Wiec ten oczywiście nie zaczął się w kościele, a w nieistniejącym już budynku ujeżdżalni, na rogu Straszewskiego i Kapucyńskiej. Na środku sali postawiono nie ołtarz, a trybunę z napisem "Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!". Na ścianach zawisły portrety nie Jezusa i Matki Boskiej, a pionierów socjalizmu - Karola Marksa i Ferdynanda Lassalle'a. Sam wiec zaczął się też nie od mszy świętej, a od przemówienia drukarza Szczepana Kurowskiego (na zdj.), jednego z przywódców ruchu socjalistycznego w Krakowie, który wytłumaczył zebranym cel i znaczenie uroczystości pierwszomajowej.
No ale skoro mszy nie było na początku, to może była na końcu? No nie, też nie. Jak na złość. Wiec zakończył się trzykrotnym okrzykiem na część Międzynarodówki.
W planie imprezy, w której wzięło udział 5 tysięcy osób, był jeszcze pochód na Bielany, nie doszedł jednak do skutku z powodu wybitnie niemajowej pogody. Przewodniczący wiecowi Kurowski poprosił więc zebranych, by w spokoju rozeszli się do domów i zachowywali się "godnie stanu robotniczego". (...)
"Nie mieszamy się do spraw religii. Niech każdy wierzy tak jak wierzy. Człowiek wierzący niech idzie do kościoła i tam się modli. Nikt z nas nie targnie się na dom modlitwy, gdzie ludzie wierzący ze swoją duszą rozmawiają. Jeżeli kto chce się spowiadać, niech się spowiada. I nikt z nas, gdyby nawet już istniał ustrój socjalistyczny, nie odważyłby się zabronić księdzu zasiadać w konfesjonale.
Jesteśmy sami ludźmi wiary. Socjalizm jest dla nas religią, religią miłości bliźniego, religią walki z krzywdą społeczną. Jako ludzie wiary, szanujemy wiarę każdego innego.
I tego jak się modlą w kościele i kto się modli, nigdy nie będziemy kontrolowali ani temu przeszkadzali. Niech ksiądz odprawia swe praktyki religijne dla tych, którzy tego pragną.
Ale wara, wara jeżeli ksiądz staje się partyjnym agitatorem w sutannie, jeśli wychodzi na plac miejski i zaczyna brać udział w walkach politycznych"
- Tadeusz Hołówko (PPS), współtwórca pierwszego rządu niepodległej Polski, rok 1918.
Pozdro i dedykacja dla Was, Kazimierz Kik i Tygodnik Solidarność. (...)
Źródło:
https://www.facebook.com/przywrocmypamiecopatronachwykletych/
https://bit.ly/30RuZlf
https://bit.ly/2IzxEdc
https://bit.ly/3266Adn
Komentarze
Prześlij komentarz