Oczywiście z siostrą pochodzącą z Polski.
W latach (1934-1939r) - S.B. siostra Leonia Nastał słyszała i widziała Jezusa...
" JEZUS: Jestem w tabernakulum. Szukasz Mnie - oto tam znajdziesz Mnie na pewno. Przypomnij sobie, co powiedziałem, żyjąc na ziemi: Oto Ja jestem z wami aż do skończenia świata (Mt 28,20). Dotrzymuję obietnicy. Jestem w Kościele, jako jego głowa; jestem w jego członkach mistycznych, jako pierwiastek ich życia. Ale prócz tamtych rodzajów obecności mojej, jestem istotnie, osobiście, choć w sposób sakramentalny, w Hostii najświętszej. Kto Hostię uwielbia. Mnie uwielbia, kto Jej dotyka rękami, Mnie dotyka, kto Ją przyjmuje, Mnie przyjmuje. Mnie kapłan podaje duszom na pożywienie, Mnie podnosi w Najświętszej Ofierze, Mnie zanosi chorym, Mnie zamyka w tabernakulum, bym mógł do wszystkich przemawiać w sposób duchowy, bym mógł na wszystkich spoglądać, bym mógł od wszystkich osobiście odbierać ofiary do mych stóp przyniesione, a zwłaszcza dar serc, który jest Mi tak miły. Jestem tu, dziecino, lecz ukryty."
Leonia Nastał (właśc. Maria Nastał; ur. 8 listopada 1903 w Starej Wsi, zm. 10 stycznia 1940 tamże) – polska zakonnica katolicka ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej, mistyczka, pisarka religijna, Czcigodna Służebnica Boża Kościoła katolickiego oraz głosicielka idei mistycznego niemowlęctwa duchowego. Wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej w Starej Wsi w 1925 roku, mając 22 lata. W latach 30. miała doznać objawień mistycznych Jezusa Chrystusa, podczas których miał jej zostać ukazany sposób życia polegający na pokorze i nieograniczonej ufności Bogu.
Zdaniem Cecyliana Niezgody OFMConv., Leonia Nastał co najmniej dwukrotnie w swoim mistycznym życiu duchowym pomyliła się. W liście do swego kierownika duchowego, ks. Kazimierza Schmelzera, pisała: „Pan Jezus uzdrowi Przew. Ojca Duchownego, przyobiecał mi to, a już naprzód Mu podziękowałam”; ks. Schmelzer nie wyzdrowiał jednak. W liście miesiąc później napisała, iż Jezus obiecał uzdrowienie ks. Schmelzera, ale „odłożył spełnienie swojej obietnicy”. W innym przypadku, przed wybuchem II wojny światowej we wrześniu 1939 roku, była przekonana, że wojna nie nastąpi.
Źródła:
https://bit.ly/37On6SO
https://pl.wikipedia.org/wiki/Leonia_Nasta%C5%82
W latach (1934-1939r) - S.B. siostra Leonia Nastał słyszała i widziała Jezusa...
" JEZUS: Jestem w tabernakulum. Szukasz Mnie - oto tam znajdziesz Mnie na pewno. Przypomnij sobie, co powiedziałem, żyjąc na ziemi: Oto Ja jestem z wami aż do skończenia świata (Mt 28,20). Dotrzymuję obietnicy. Jestem w Kościele, jako jego głowa; jestem w jego członkach mistycznych, jako pierwiastek ich życia. Ale prócz tamtych rodzajów obecności mojej, jestem istotnie, osobiście, choć w sposób sakramentalny, w Hostii najświętszej. Kto Hostię uwielbia. Mnie uwielbia, kto Jej dotyka rękami, Mnie dotyka, kto Ją przyjmuje, Mnie przyjmuje. Mnie kapłan podaje duszom na pożywienie, Mnie podnosi w Najświętszej Ofierze, Mnie zanosi chorym, Mnie zamyka w tabernakulum, bym mógł do wszystkich przemawiać w sposób duchowy, bym mógł na wszystkich spoglądać, bym mógł od wszystkich osobiście odbierać ofiary do mych stóp przyniesione, a zwłaszcza dar serc, który jest Mi tak miły. Jestem tu, dziecino, lecz ukryty."
Leonia Nastał (właśc. Maria Nastał; ur. 8 listopada 1903 w Starej Wsi, zm. 10 stycznia 1940 tamże) – polska zakonnica katolicka ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej, mistyczka, pisarka religijna, Czcigodna Służebnica Boża Kościoła katolickiego oraz głosicielka idei mistycznego niemowlęctwa duchowego. Wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej w Starej Wsi w 1925 roku, mając 22 lata. W latach 30. miała doznać objawień mistycznych Jezusa Chrystusa, podczas których miał jej zostać ukazany sposób życia polegający na pokorze i nieograniczonej ufności Bogu.
Zdaniem Cecyliana Niezgody OFMConv., Leonia Nastał co najmniej dwukrotnie w swoim mistycznym życiu duchowym pomyliła się. W liście do swego kierownika duchowego, ks. Kazimierza Schmelzera, pisała: „Pan Jezus uzdrowi Przew. Ojca Duchownego, przyobiecał mi to, a już naprzód Mu podziękowałam”; ks. Schmelzer nie wyzdrowiał jednak. W liście miesiąc później napisała, iż Jezus obiecał uzdrowienie ks. Schmelzera, ale „odłożył spełnienie swojej obietnicy”. W innym przypadku, przed wybuchem II wojny światowej we wrześniu 1939 roku, była przekonana, że wojna nie nastąpi.
Źródła:
https://bit.ly/37On6SO
https://pl.wikipedia.org/wiki/Leonia_Nasta%C5%82
CHRYSTUS DO S. LEONII
"Biada"
-opanowanym przez zmysłowość
Biada duszy zakonnej, która nie strzeże zmysłów swoich, bo w ten sposób robi ona wejście dla szatana, owego węża, kusiciela, który również chce gniazdo założyć wśród lilii. Czyż mogę się czuć bezpieczny w takim ogrodzie? [...] Zmysłowość duszy zakonnej [...] powinna być na łańcuchu uwiązana, powinna być kajdanami okuta, kajdanami umartwienia, zaparcia się siebie, milczenia i pokory;
-dbającym zbytnio o siebie
Niestety, na cóż Ja niekiedy muszę patrzeć? Oto dusza przeze Mnie wybrana ucieka przed umartwieniem, myśli o tym by się nie zmęczyć, by delikatnie wyglądać, by nie zaznać trudu. Ja się lituję nad takimi duszami, bo to są moje wybranki i tylko miłość dla nich wyrywa z mej duszy „biada", bo chcę ostrzec przed niebezpieczeństwem, jak ostrzega matka swe dziecię, gdy ono bez zastanowienia, upojone uśmiechem idzie tam, gdzie zgubę znaleźć może.
ATMOSFERA ŚWIĘTOŚCI
Chciałbym, by wszystkie domy zakonne byty przepojone atmosferą świętości, by dusze ubiegały się o nią, by szły na wyścigi w zdobywaniu cnoty. (Dz, 1,13)
BOLI MNIE OBOJĘTNOŚĆ
Boli Mnie obojętność niektórych dusz zakonnych. Obchodzą się jakoś beze Mnie, wystarczają sobie same. Poznają one kiedyś swój błąd, ale teraz ranią moje Serce. [...] Przychodzę do ciebie po prostu szukać współczucia i pociechy. Ból mój powierzam tylko zaufanym przyjaciołom mego Serca, którzy w mej służbie nie szukają własnego interesu. (Dz. 1,15)
BOLI MNIE OZIĘBŁOŚĆ
Boli Mnie oziębłość wielu dusz zakonnych i chwiejność tych, którzy Mi są wierni tylko tak długo, póki im zsyłam pociechy, a potem oddają się przyjemnościom, co prawda dozwolonym, ale z których można by złożyć ofiarę. Kto chce być święty, musi się wyrzec wszelkiej ofiary składanej takiemu bóstwu, za jakie chce uchodzić nie ujarzmiona i nieopanowana zmysłowość. W miejsce tych ofiar trzeba składać Bogu ofiarę czystą i szlachetną. Święci byli poszukiwaczami ofiar, a najbardziej genialnymi byli ci, co szukali ofiar ukrytych, niedostrzeżonych przez nikogo. Niektórym duszom sam wskazuję taką kopalnię ukrytych ofiar, a są nimi cierpienia wewnętrzne. (Dz. I, 24)
BOLI MNIE TO
Pragnę być w specjalny sposób życiem każdej duszy zakonnej. Boli Mnie to, gdy widzę, jak dusze zakonne wypełniają swój czas błahostkami. Cóż mam powiedzieć o czytaniu gazet pełnych mętów. Ja nie potępiam wiedzy, ale dusza zakonna powinna być wybredna w zdobywaniu jej. Nie [powinna] czytać tego, co zaspokaja ciekawość, lecz to, co korzyść przynosi. Ja was wybrałem, byście były odgrodzone od wpływów świata. (Dz. VII, 220)
BOLĄ MNIE SZEMRANIA OSÓB ZAKONNYCH
Córko moja, chcę, byś Mnie przepraszała za grzechy języka twoich sióstr zakonnych. Mnie tak bardzo bolą szemrania osób zakonnych na polecenia przełożonych, na pracę, na nie dość smaczne jedzenie, a zwłaszcza bolą Mnie słowa gniewliwe, raniące bliźnich. Dusza zakonna powinna być uosobieniem dobroci i łagodności, wszak przyjmuje do swego serca Pana, który jest samą łagodnością i słodyczą. Napisz, moja córko, że dusze zakonne powinny być fotografią Jezusa - Baranka cichego i pokornego, (...) Najczulsze względy mam dla ciebie i dla dusz, które Mnie szukają całym sercem. (Dz. VII, 217)
BRONIĄ SIĘ PRZED DZIAŁANIEM MIŁOŚCI
Nieraz ból ściska moje Serce, gdy muszę patrzeć jak dusze bronią się przed działaniem miłości. Z daleko większą czynią to skwapliwością, niż mieszkańcy domu objętego pożarem. Skoro tylko miłość prawdziwa zaczyna kołatać do duszy, zamiast wyjść naprzeciw, powitać ją z radością, uciekają do ciasnej izdebki własnego ja. Co więcej, by nie pozwolić wejść miłości, stawiają na drodze tamy, pełne gruzów i rupieci. Gruzy - to są zajęcia niepotrzebne, bezużyteczne, podejmowane tylko dla zabicia czasu, dla zatrucia nudów; a rupiecie - to żarty, śmieszki, stroje, niepotrzebne rozmowy. (Dz. l, 30)
Będziesz Apostołką praktycznego życia wewnętrznego
„Ja sprawię, że będziesz apostołką praktycznego życia wewnętrznego dla wszystkich, a zwłaszcza dla dusz wyłącznie mej służbie oddanych. Zdobyć naukę życia wewnętrznego, a przede wszystkim wprowadzić ją w życie, znaczy to więcej niż zdobyć doktorat, ale bez pogłębienia w sobie życia wewnętrznego. Cały sekret życia wewnętrznego polega na tym, by żyć w zjednoczeniu z Bogiem, przestawać z Nim jak dziecię przestaje z ukochanym i kochającym Ojcem, dawać Mu ustawicznie dowody swej miłości i cieszyć się Jego miłością” (Dz. I, 34).
CHCĘ IŚĆ Z TOBĄ
Kiedy odchodzisz od moich ołtarzy, zaproś Mnie do siebie, chcę iść z tobą do twego mieszkania, do twoich zajęć, do twoich sióstr. Mile przebywam wśród moich oblubienic. Mnie tak zajmuje wszystko, co wy czynicie, bo we wszystkim chcę widzieć miłość. Smutno Mi jest, jeżeli na rekreacji nikt nawet słówkiem nie wspomni Jezusa. Gdyby dusza, która o Mnie rozmawia mogła Mnie w owej chwili zobaczyć, umarłaby z radości, z taką miłością na nią spoglądam. - Przyjdź do Mnie znów, Leonio, gdy będziesz mieć czas. (Dz. I, 31)
Dam wam liczne i dobre powołania
„Córko moja - będę błogosławić waszemu zgromadzeniu, dam wam liczne i dobre powołania za nabożeństwo do mojego najsłodszego Serca i mojej Matki Niepokalanej, za pracę na niwie Kościoła [...]. Trzeba, by moje drogie oblubienice szły tam, gdzie ból, gdzie nędza i łza. Niech otrą te łzy, kryjąc głęboko w swym sercu trudy z tym złączone. Niech bliźni nie wiedzą o waszych utrudzeniach, by mogli z większym zaufaniem zbliżać się do was. Ja sam przyjdę do was wówczas, gdy się skryjecie do celki własnego serca, przyjdę nie tyle, by otrzeć waszą łzę, ale by wam pozwolić wypłakać się przy mym Sercu. Ja wiem, czego wam potrzeba” (Dz. I, 43).
Dla dobra dusz
„Pisz, chociaż pozostajesz w oschłościach, bo tu, co mówię do ciebie, ma być nie tylko dla twojej pociechy, ale także dla dobra dusz. Mówię ci nieraz o tym, co dotyczy życia zakonnego w waszym zgromadzeniu i w innych” (Dz. I, 85).
DLA MNIE NIE ZNAJDZIE PÓŁ GODZINY
Co Ja mogę powiedzieć o duszy zakonnej, która oddaje się studiom całymi godzinami, a dla Mnie nie znajdzie pól godziny? Dziecino moja, Ja nie zmyślam skarżąc się przed Tobą na obojętność serc ludzkich mówię to, na co patrzę codziennie z bólem Serca, a miłość moja względem tych dusz każe Mi przesłać im przez ciebie łagodne upomnienie i prośbę, by się do Mnie więcej zbliżały. (Dz. VI, 186)
Dla zgromadzeń zakonnych
„Leonio - wiele z tych rzeczy, które tobie przedstawiam, posłuży dla dobra ogółu dusz. Niektóre z nich mają zastosowanie dla zgromadzeń zakonnych w ogóle, dla waszego w szczególności. Jeżeli z jakiegoś zgromadzenia wybieram sobie duszę, by ją napełnić łaskami, a zwłaszcza przez nią przemówić do innych, zawsze mam na celu nie tylko dobro danej jednostki, ale i całego zgromadzenia. Chcę przez tę duszę zaznaczyć już to moje upodobanie w pracach danego zgromadzenia, już też chcę zachęcić do gorliwości, do samo-reformy poszczególnych jednostek, a przez nie - całego zgromadzenia. W każdym wypadku takie wybranie jest błogosławieństwem Bożym” (Dz. I, 83).
Ewangelia dusz zakonnych
„Choć nikt, prócz spowiednika, nie wie, że przemawiam do ciebie, jednak Ja sprawię, że kiedyś będzie wszystko wyjawione dla pożytku dusz. Moje poufne z tobą rozmowy staną się jakby Ewangelią dusz zakonnych. Niejedna z nich zapłonie gorętszą miłością, czytając te karty, zapragnie życia ofiary i zapomnienia o sobie, byle tylko uzyskać przyjaźń Jezusa. Dojdą do tej przyjaźni, jeżeli tylko będą wierne w spełnianiu tego, czego Jezus wymagać od nich będzie w danej chwili” (Dz. I, 26).
Mogą do siebie zastosować wszystko
„Napisz, moja oblubienico, napisz wszystko, o czym mówiłem do ciebie. Napisz i to, co się odnosi i do ciebie samej, dlatego, że Ja tak chcę dla dobra dusz. Będą to kiedyś czytać różne dusze. Te, które Mnie szczerze szukają i Mnie jednego kochać pragną, mogą do siebie zastosować wszystko, co do ciebie mówię. Dusze oziębłe i obojętne, czytając to, zapragną pod wpływem nauk dawanych tobie, doskonalszego życia. Wreszcie dusze zadowolone z miernego stopnia cnoty i spokojne o swój stosunek do Boga zapragną postępu, widząc do jak poufałej przyjaźni dopuszcza Jezus duszę, która Mu się całkiem oddaje bez oglądania się na siebie samą. Moje dziecię - dusza, która chce być świętą musi umartwiać swoje ciało aż do uduchowienia” (Dz. I, 49).
MUSZĄ UKOCHAĆ ZAPOMNIENIE
Dusze, które chcą wejść na drogę niemowlęctwa duchowego, muszą w szczególniejszy sposób ukochać zapomnienie. Mogłem nie uciekać, mogłem pozostać w kraju - nawet dać znać Herodowi, że żyję, że uszedłem jego zbrodniczej ręki, która bez woli Ojca niebieskiego i bez mojej zgody, dosięgnąć Mnie nie mogła. Ale tym sposobem Herod rozjątrzyłby się jeszcze bardziej, prześladowałby innych. Prześladowanie znoszone z miłości dla Boga jest zasługujące, ale dusze kochające Boga powinny, o ile możności, starać się temu zapobiec. Nie dlatego, by uniknąć cierpienia, lecz by nie dopuszczać do obrazy Bożej w osobach bliźnich, bo i oni mają duszę i oni są odpowiedzialni przed Bogiem. Z tego względu doskonalszą i bezpieczniejszą rzeczą dla duszy jest zapomnienie i dusze powinny je bardzo kochać. Niech wam maleńki Jezus będzie wzorem. Chyba, że takie są zamiary Boże wobec pewnych dusz, że Bóg dopuszcza na nie prześladowania. Wówczas powinny spokojnie i z poddaniem się woli Bożej przyłożyć usta do kielicha goryczy. (Dz. l, 74)
NA UWIELBIENIE MEGO NIEMOWLĘCTWA
Dziecino, Ja cię wybrałem, byś w specjalny sposób oddała życie na uwielbienie mego niemowlęctwa. Uczyłem cię jego tajemnic, bo pragnąłem mieć towarzyszkę moich pierwszych chwil, spędzonych na ziemi. Cieszę się, ilekroć myślisz o moim niemowlęctwie. Jednak również radośnie spoglądam na ciebie, gdy idziesz pod krzyż. Mówiłem ci nieraz o tym, że już w niemowlęctwie krzyż miałem ustawicznie przed oczyma, nosiłem go w Sercu moim. Ilekroć spoglądasz w moje oczy, gdy jako Niemowlę patrzę na ciebie, wiedz, że spoglądam na ciebie tymi samymi, co z krzyża oczyma. W Niemowlęciu uwielbiaj Ukrzyżowanego, w Ukrzyżowanym kochaj Niemowlę Boże. Ja zawsze z miłością przyjmę twoje uwielbienia. (Dz. VI, 189)
NAJBEZPIECZNIEJSZA DROGA
Dla moich oblubienic, Leonio - dla dusz zakonnych - ta droga jest najbezpieczniejsza. W maleńkim Jezusie znajdziecie wzór do naśladowania we wszystkim. Może niejednej z was wydaje się za trudno naśladować Jezusa przebiegającego miasteczka i wioski - nauczać drugich, rozprawiać z doktorami - jak to czynił Jezus, Mistrz z Nazaretu. Może za trudne i niedościgłe wydaje się wam życie bolesnej męki Jezusa, Jego katuszy i śmierci krzyżowej. [...] Pójdźcie do Niemowlęcia Jezusa. Pójdźcie, a wskaże wam wzór do naśladowania, wzór przystępny a pociągający, mity i zachwycający. Jezus maleńki nauczy was jak daleko macie posunąć swoją wierność w zachowaniu ślubów zakonnych. (Dz. I, 59)
NAJWAŻNIEJSZY OBOWIĄZEK
Pisz na chwałę mego najsłodszego Serca. Dzisiaj powiem ci słówko o ważności modlitwy, zwłaszcza w życiu zakonnym. Napisz [...] żeby dusze zakonne uważały sobie modlitwę za najważniejszy obowiązek, który mają spełnić w ciągu dnia i że od spełnienia tego obowiązku zależy jej [ich] powodzenie we wszystkich innych poczynaniach. Chcę przemówić przede wszystkim do osób zakonnych zgromadzeń czynnych, do osób zanadto czynnych, które do pracy, do czynu odrywają się nawet w czasie medytacji. Niech spróbują przezwyciężać u siebie tę chęć działania [...]. Niech odrzucą, o półgodzinną przynajmniej odległość, myśl o tym, co w dniu czynić będą, kogo będą podejmować, z jakim dostojnikiem będą rozmawiać. Na pewno nie będzie to
nikt zacniejszy od Jezusa, który przychodzi na półgodzinne sam na sam. Dla godnego przyjęcia dostojników tego świata wysilają swe pomysły, zdolności i tyle godzin czasu. A Mnie -jaki los spotyka? Leonio, Ja mam słuszne powody do użalań i skargi, bo w wielu domach zgromadzeń [zakonnych] czynnych Mnie się odsuwa na najdalszy plan.(Dz. l, 53)
Odchylę rąbek nieba
„Ja przed tobą odchylę rąbek nieba, byś go odtworzyła w swoich pismach, a przez to dała wielu duszom obraz szczęścia duszy zjednoczonej z Bogiem w miłości i przez miłość” (Dz. VII, 217).
POSZUKAJ MI UCZNIÓW
W moim Sercu nabywają dusze cech najwyższej świętości. Cicho i niepostrzeżenie rzeźbię duszę, odrzucając wszystko, co niedoskonałe, a równocześnie odbijam w tej duszy moje Boskie rysy. Uczę duszę pokory, ale w ten sposób, że dusza nawet nie spostrzega tego. Uczę łagodności i słodyczy, uczę umartwienia, zaparcia [się] samej siebie, a przede wszystkim [uczę] miłości czystej, wolnej od samolubstwa. Poszukaj Mi uczniów, którzy by chcieli uczęszczać do mojej Boskiej szkoły. Jest to uczelnia pod nazwą: „Szkoła Bożego Serca dla dusz maleńkich, szukających Drogi, Prawdy i Życia". Sam udzielać będę wykładów, dla tych, którzy Mnie słuchać umieją. Na lekturę podam kiedyś moim uczniom to, co napiszesz. (Dz. I, 49)
Przez ciebie chcę
Przez ciebie chcę:
- uczyć ufności
„Otrzymasz wiele łask, byś mogła spełnić swoje posłannictwo na ziemi. Przez ciebie chcę uczyć dusze maleńkie dziecięcej ufności i wiary w Miłość. Chcę ci powierzyć tajemnice najdroższe memu Sercu. Proś spowiednika, by ci pozwolił swobodnie ze Mną rozmawiać, inaczej nie mógłbym przyjść” (Dz. I, 9).
- odnowić gorliwość
„Smutno Mi czasem wśród was. Radość, jaką Mi sprawiacie muszę nieraz okupić długim czekaniem”. Zrozumiałam, że Pan Jezus mówił o moich siostrach. „Przez ciebie - dodał Pan Jezus - chcę odnowić gorliwość miłości, przez ciebie chcę w specjalny sposób zamieszkać w Zgromadzeniu” (Dz. I, 10).
- okazać jak bardzo kocham
„Nie przestanę mówić do ciebie, bo chcę aby się nad tobą okazała wielkość miłosierdzia Bożego, bo chcę przez ciebie przemówić do dusz małodusznych, jak twoja, by im dodać otuchy i siły. Chcę przez ciebie przemówić do dusz zakonnych, by im okazać jak bardzo je kocham, jak tkliwą czułością je otaczam (Dz. I, 23).
PRZYGARNIJ MNIE DO SIEBIE
Leonio - na zawsze pozostań moją pociechą. Oto staję przed tobą w postawie żebraczej. Przygarnij Mnie do siebie. Ty byś nie odepchnęła od siebie żebraka, który by zziębnięty i zgłodniały prosił o przytułek. Nie odepchnęłabyś żebraka, który by zbliżał się do mieszkania chwiejnym krokiem, niepewny, czy i tu nie zamkną przed nim bramy. Oto jestem, przychodzę żebrać. Pukałem do wielu serc, ale Mnie nie przyjęto. Prosiłem wiele dusz, by Mi się oddały, ale usłyszałem odpowiedź, że ktoś inny już zajął ich serca, ktoś Mnie wyprzedził. To próżna wymówka, Ja pierwszy ubiegałem [się] o miłość, ale Mi czekać kazano, bo miłość stworzeń wyżej oceniono. Prosiłem wiele dusz oddanych mej służbie, by Mi się całkowicie i bez zastrzeżeń oddały, ale otrzymałem tylko drobną jałmużnę, - lwią część opanowała miłość własna i własna wola. Mam dusze szlachetne, które Mi oddały wszystko, dla siebie niczego nie zostawiając. Mógłbym się cieszyć i odpoczywać, ale moja miłość nie zna spoczynku, dopóki widzę choć jedną duszę wydartą Mi bezprawnie, i dlatego przychodzę do ciebie, byś się stała pośredniczką, byś Mi jako jałmużnę dawała dusze nieśmiertelne. (Dz. I, 24)
PRZYKRĄ RZECZĄ JEST
Smutno mi bez towarzystwa osoby ukochanej. Przykrą rzeczą jest patrzeć na rozrzutność oblubienicy - a równocześnie na skąpstwo. Być rozrzutnym w dawaniu miłości stworzeniom, a skąpym w obdarzaniu nią Tego, który jedynie na miłość zasługuje, to naprawdę nic zaszczytnego ani pochlebnego. (Dz. I, 68)
RANIĄ MOJE SERCE
Opowiadano mi o upadku pewnej duszy zakonnej. Ta wiadomość napełniła takim bólem moją duszę, że kiedy znalazłam się sama u stóp Jezusa, płakałam gorzkimi łzami. Jezus odezwał się: Rozumiesz teraz lepiej ból, jakiego doznałem na widok zdrady Judasza, mego Apostoła. Nie brak i dzisiaj takich dusz judaszowskich, niestety nawet wśród dusz zakonnych, moich najbardziej umiłowanych. Gdybyś wiedziała, jak one ranią moje Serce... Moja sprawiedliwość chciałaby natychmiast ukarać ich i zgromadzenie cale. Ale oto staje przede mną dusza pokorna, z cichą ha w oku, przeprasza Mnie za niewierności innych i Ja zapominam o chłoście, nowe zsyłając laski na zgromadzenie cale.
Miłość doskonalą i czysta jednej, prawdziwie wiernej duszy, potrafi Mi wynagrodzić za grzechy i niewierności wielu dusz. Właściwego zadośćuczynienia nie złożyłyby i one, nawet za jeden grzech powszedni, gdyby nie było moich zasług i mojej Krwi przelanej za grzechy świata i każdej duszy z osobna. (Dz. VI, 180)
SEKRET ŚWIĘTOŚCI
Największą radość sprawia Mi dusza, jeżeli w [...] chwilach naocznego poznania swej bezradności, ufa, że Jezus to zrobi, bo umie, bo może, bo mnie kocha, więc uczyni to dla mnie.[...] Czy święci własną mocą zdobyli cnotę, czy własną mocą stali się świętymi? To Jezus w nich działał, a czynił to dlatego, bo Mu działać pozwolili, bo nie ufając sobie, ufali Jezusowi. To jest tajemnica działania Bożego w duszy, to jest sekret świętości. Wiesz, moja droga, że Ja pragnę, by wszyscy ludzie byli świętymi. (Dz. I, 91)
SPRAWIACIE RADOŚĆ MEMU SERCU
Zawsze sprawiacie radość memu Sercu, ilekroć rozmawiacie o Mnie. Trzeba, by to się stało nałogiem dusz zakonnych, że zawsze rozmowę snują około Oblubieńca swoich dusz. Rozmowy świeckie sprawiają, że dusza świecczeje i choć nosi strój zakonny, nie uchodzi za taką wobec Boga. (Dz, I, 13)
SZUKAĆ UMARTWIENIA WE WSZYSTKIM
Dusza zakonna powinna szukać umartwienia we wszystkim, a zwłaszcza w tym, co przyjemność sprawia. Przyjmuję każdą, choćby najmniejszą ofiarę złożoną z miłości, i przechowuję ją w swoim Sercu, by móc za nią wiekuiście płacić. (Dz. I, 23)
ULUBIONY OGRÓD PANA JEZUSA
Każde zgromadzenie zakonne jest moim ogrodem ulubionym, a poszczególne dusze kwiatami, wśród których mile spoczywam. (Dz. I, 23)
ZA MAŁO STARAJĄ SIĘ MNIE POZNAĆ
Ludzie za mało starają się Mnie poznać, a nawet dusze zakonne niewiele w tym celu robią wysiłków. Wiele z nich spędza czas medytacji na marzeniach lub na bezmyślności. O - ileż strat ponoszą. Nie dziw, że ich postanowienia są tak mdle, że nieraz nie robią ich wcale, a uczynionych nie wprowadzają w życie; że nie robią usiłowań, by oderwać serce od wszystkiego, a ze Mną je zjednoczyć. [...] Natura ludzka jest wygodna, zadawala się częstokroć tym, co jej dogadza, co przychodzi bez wysiłku. Ciało chętnie przyjmuje odpoczynek i smaczny posiłek. Umysł pragnie wiedzy, ale jakże on niekiedy niewybredny - powieść, romans, wiadomości biuletynowe, z rozmowy czy obmowy pochodzące — jakoś mu wystarczają. To złuda - one wewnętrznego zadowolenia nie dają. (Dz. VI, 186)
CHRYSTUS DO S. LEONII O RADACH EWANGELICZNYCH
Czystość - gwiazdy
„Czy wiesz, co cię w specjalny sposób łączy z Jezusem, Boskim Oblubieńcem? Dziewictwo ciała i dziewiczość duszy. Dusze dziewicze są moją rozkoszą. Przebywam w nich z Boskim upodobaniem, bo w nich znajduję odblask dziewiczości mojej Matki Niepokalanej [...] Dusze dziewicze są gwiazdami, które rozpraszają ciemności nocy grzechu, który otacza ziemię. Bóg tak lgnie do duszy czystej, że nawet jej niedoskonałości nie mogą Go powstrzymać. [...] Bóg obejmuje duszę czystą i tuli do siebie to dziecię swego upodobania, nawet choćby ta dusza nie myślała o tym. To, co ci powiedziałem, powiedziałem dla pociechy dusz czystych, dla ostrzeżeniach ich przed niebezpieczeństwami, dla przestrogi, by strzegły pilnie swego skarbu” (Dz. I, 25).
Czystość - jako jedyny Pan i Oblubieniec
„Posłuchaj, dziś Wielki Czwartek [18 IV 1935], dzień ustanowienia Najświętszego Sakramentu. Posłuchaj o tej tajemnicy miłości. Chwili ustanowienia Najświętszego Sakramentu miałem przed sobą wszystkie dusze, którym się miałem oddać na pokarm i te, które Mnie nigdy przyjąć nie miały do swoich serc. […] A jakiż ból trawiący wżerał się w moje Serce na widok dusz, przystępujących do tej tajemnicy miłości w grzechu ciężkim? Zetknięcie się z nimi paliło Mnie już wówczas, jak pocałunek Judasza. Serce moje wzdrygnęło się – czy zostać? Czy wchodzić do dusz tak zabłoconych? Ale widok dusz dziewiczych, nie kochających niczego poza Mną, spragnionych mojej obecności, przynaglił Mnie do zostania z ludźmi aż do skończenia świata. O, żebyś wiedziała, z jaką miłością patrzyłem na każdą duszę, w każde serce, które miałem przeniknąć i tam pozostać jako jedyny Pan i Oblubieniec. W myśli mojej już w wieczerniku były Mi obecne wszystkie te dusze, one Mi były osłodą w chwilach czekających tuż na cierpienia męki bolesnej. Dla jednej Komunii z tobą zostałbym na ziemi (Dz. I, 31).
Czystość - klejnoty
"Dusze dziewicze pozostaną na zawsze moimi najdroższymi klejnotami, które umieszczę w koronie mojej chwały” (Dz. I, 25)
Czystość - kocham serca czyste
Pan Jezus odezwał się: „Dlatego pozwalam ci brać Mnie na ręce i tulić do serca swego, boś nigdy nie popełniła grzechu ciężkiego”. Zrobiło mi się przykro w duszy. Mój Jezu - powiedziałam - ja chyba nie zanotuję tego, bo gdyby to kiedyś czytały dusze, które miały nieszczęście popełnić grzech ciężki, zniechęciłyby się. Czułyby może żal do Ciebie. [...] „Moja oblubienico - powiedział Pan Jezus - ty wiesz, że ja kocham serca czyste. Nie powiedziałem ci, że się nie ukażę duszom pokutującym. Chciałem ci tylko powiedzieć, że z tobą przestaję poufale, przede wszystkim dlatego, że w twym sercu nie było szatana grzechu ciężkiego. Zapisz to, ale dodaj, że gotów jestem przyjść w taki sam jawny i poufały sposób, jak do ciebie, do każdej duszy - nawet do takiej, która popełniała największe grzechy, byleby tylko ukochała Mnie więcej niż letnią miłością, byle Mi zaufała, że jako Dobroć nieskończona, nie mogę pamiętać niewierności duszy i na jedno tylko oczekuję - na całkowite oddanie się, na pełnienie woli mojej, na ufność, pokorę, a nade wszystko na dziecięcą miłość” (Dz. IV, 155).
Czystość - uczyniłby mi krzywdę
„Gdyby mi kto zabrał twoją duszę, uczyniłby Mi większą krzywdę, niż gdyby postrącał z firmamentu wszystkie gwiazdy, niż gdyby w ruinę obrócił królewskie pałace i trony panujących” (Dz. I, 31).
Czystość - udzielę daru czystości serca
„Duszom, które z pokorną miłością będą rozważać tajemnice mego niemowlęctwa; moje unicestwienie się aż do tego stopnia doprowadzone, że dobrowolnie przyjąłem na siebie stan niemowlęcia, udzielę daru czystości serca. Kto czuje gwałtowne pokusy nieczyste, niech idzie pod krzyż lub do żłóbka. Wobec maleńkiego Niemowlęcia, które leży w twardym żłobie, jako uosobienie niewinności, znikną pokusy, ostudzi się żar namiętności. Trzeba, żeby o tym dusze wiedziały” (Dz. VI, 189)
Posłuszeństwo - był im poddany
Jeżeli chcesz wiedzieć, jak daleko ma się posunąć twoje posłuszeństwo, idź do Niepokalanej Matki. Proś, by ci pozwoliła pozostać i przyglądnąć się posłuszeństwu Niemowlęcia Jezus. [...] Niemowlę nie rozumuje, dlaczego dano mu takie a nie inne polecenie, dlaczego jemu, a nie komu innemu. Ludzkie niemowlę nie jest nawet zdolne do takiego rozumowania. Niemowlę Jezus, będąc wszechwiedzą, wiedział o wszystkim.
Mógł - jako Bóg - wydawać daleko mądrzejsze rozkazy niż św. Józef czy Matka Niepokalana, a jednak był im poddany. (Dz. I, 78)
Posłuszeństwo - Jak cement
Posłuszeństwo jest cementem, który spaja żyjący organizm jednego ducha zgromadzenia. Usunąć cement, wszystko się rozleci, albo rozluźni tak, że nad wszystkimi zawiśnie groza katastrofy rozprzężenia, upadku. (Dz. I, 78)
Posłuszeństwo - Królewna
Dusza zakonna - mówił Jezus - to królewna, bo jest oblubienicą Króla Wieków. Jej ślub czystości to owa wspaniała szata, która swą śnieżną białością zachwyca niebo. Na szacie tej lśnią kosztowne perły ubóstwa zakonnego. Ale godłem najbardziej królewskiej godności tej wybranki Bożej jest korona, która ją zdobi, a jest nią ślub posłuszeństwa. Przybrana w te godła królewskie jest tak zachwycająco piękna, że nawet aniołowie z uszanowaniem do niej się odnoszą. A jeżeli umie zachować godność swoją, lękają się jej szatani. Ilekroć dusza zakonna popełnia jakąś winę przeciw swoim ślubom, poniża swoją godność królewską. [...] Oblubienicy wiernej niczego odmówić nie mogę. Niech moje oblubienice starają się o upiększenie swego stroju królewskiego. Niech na lśniąco-białą suknię nakładają płaszcz pokory, duży, obszerny — tak, by się całe w nim ukryć mogły, niech go przetykają złotem najczystszej miłości, niech w koronę swoją wkładają rubiny przeróżnych aktów
cnót, niech nie zapominają o tym, że mają prawo, a nawet obowiązek nosić berło panowania nad sobą nad szatanem i światem. Jeżeli występować będą z pamięcią o swej godności, a zwłaszcza w imię swego Oblubieńca, mogą być zawsze pewne zwycięstwa, bo Oblubieniec nie dopuści do tego, by ktoś lekceważy umiłowaną Jego Serca. Nie znaczy to, bym jej nie dawał zakosztować w kielichu mej męki, która zawierała w sobie cala nienawiść wrogów względem Mnie. Ale cierpienie jej nie poniża, owszem dodaje jej nowego blasku. (Dz. I, 37)
Posłuszeństwo - Maryja wzorem posłuszeństwa
Za każdy, nawet najmniejszy, akt posłuszeństwa Ja płacić będę wiecznie. Każdy akt posłuszeństwa wyciska w duszy nowy rys podobieństwa do Jezusa, który był posłuszny swoim stworzeniom Maryi i Józefowi. Podwładni w zakonie są w takim szczęśliwym położeniu, że bezpłatnie mogą gromadzić skarby posłuszeństwa i wzbogacać nimi swoją duszę. Córko, niech Maryja będzie dla ciebie wzorem posłuszeństwa. Maryja czyni to, czego od Niej żąda Bóg. Ona w Nim żyje, od Niego czeka rozporządzeń, a skoro je pozna, poddaje się im natychmiast. (Dz. VII, 219)
Posłuszeństwo - Regułę każdego zgromadzenia znam i szanuję
Mówię o tym, co zawarte jest w regule i co siostry już znają. Ale czynię to dlatego, by im dać poznać, że Ja regułę każdego zgromadzenia znam, że ją szanuję. Uzależniam rozdawnictwo swoich łask od jej wypełnienia, od wierności w jej zachowaniu. Mówię ci niekiedy o tym, co przełożeni na rekolekcjach przypominają. A czynię to dlatego, by zaznaczyć, że wolę przełożonych i troskę o dobro dusz, znam i cenię bardzo i do posłuszeństwa przełożonym przywiązuję wiele łask. Chcę także przez to przypomnieć, że reguła i polecenia przełożonych mają wejść w życie codzienne, że siostry mają wypisać niejako na sercu swoim to, co zapisane jest w regule. Powinnaś więc pisać, bo jesteś moją sekretarką. (Dz. I, 85)
Posłuszeństwo - Szaleństwo
Ja ciebie [...] ukochałem aż do szaleństwa krzyża. Kogo nazywają ludzie szalonym? Człowieka, który jest pozbawiony rozumu, a tym samym woli, bo człowiek taki czyni nieraz to, czego nie czyniłby, gdyby miał rozum; wykonuje wolę innych, którzy rozkazują mu niekiedy coś, co jest śmieszne, niedorzeczne. Oblubienico moja, przez ślub posłuszeństwa oddałaś Mi rozum i wolę. Świat nazywa to szaleństwem. Ani się domyśla, że w tym całkowitym oddaniu swego rozumu Bogu przez przełożonych, kryje się mądrość prawdziwa. [...] Czy chcesz należeć do tych szaleńców? Oddaj Mi jeszcze więcej swój umysł i wolę. (Dz. V, 161)
Posłuszeństwo - Wokół słońca
Cóż by się stało, gdyby ziemia wypowiedziała posłuszeństwo słońcu, gdyby nie chciała obracać się koło niego, lecz koło innej drobnej planety? Wkrótce nastąpiłaby katastrofa. Taka katastrofa dzieje się zawsze, ilekroć dusza wypowiada Bogu posłuszeństwo zaczyna się obracać około osi własnego ja lub około drobnego ziarnka piasku jakiegoś stworzenia, zapominając o Bogu, o Słońcu odwiecznym. (Dz. V, 164)
Posłuszeństwo - Zmiany personalne
Posłuchaj, w waszym zgromadzeniu czynnym tak częste są zmiany. Dusze się załamują. [...] Czemu. Bo zapominają o tym, że Ja sam, przez przełożonych zarządziłem zmianę dla dobra ich dusz, dla dobra wiecznego. Zapominają o tym, że nie jadą na nową placówkę same, bo przecież w swym sercu wiozą Jezusa, który jest wszędzie ten sam. Zapominają o tym, że chcę im dać pole do zbierania zasług, do okazywania Mi swej miłości i wierności. Moja dziecino, napisz na pociechę i podporę tych dusz, że Ja nie miałem gdzie głowy skłonić, że prowadziłem życie tułacze, przenosząc się z miejsca na miejsce, od miasteczka do wioski - dla zbawienia dusz, dla chwały Ojca — zapominając o sobie. I Ja miałem nieprzespane noce, miałem chwile śmiertelnego prawie utrudzenia, a odpoczynku nie miałem. Idąc do jakiegoś miejsca, wiedziałem ilu tam jest moich wrogów, ale nie wahałem się, szedłem, by pełnić wolę Tego, który Mnie posłał.
Dzieci moje - nie lękajcie się, nie zatrważajcie serc waszych. Choćby wszyscy byli przeciwko wam, Ja będę z wami. To wam wystarczy. A przeciwnie – czy byłybyście zadowolone, gdybyście pozostały na ulubionym miejscu, ale żyłybyście w niezgodzie z własnym sumieniem? W niebie zobaczycie, jaką troską otaczałem wasze dusze, jak dobierałem warunki, w których mogłybyście zdobyć świętość, a wszystko zależało od waszego nastawienia wewnętrznego, od waszej współpracy z łaską. (Dz. I, 77)
Ubóstwo - największy skarb zgromadzenia
„Każde zgromadzenie zakonne jest moją rodziną. Kocham wszystkich członków tej rodziny, ale szczególnie drogie są dla Mnie dusze ofiarne. Są to beniaminki mojego Serca. One są największym skarbem zgromadzenia, bo swoim poświęceniem zjednują łaski dla całej swojej rodziny duchowej. Są to zazwyczaj dusze pokorne, za nic miane. Bóg jednak patrzy na nie z miłością i rozkosz swą w nich znajduje” (Dz. I, 22).
Ubóstwo - nie patrzeć w złym kierunku
„Ubóstwo. – Niech się wam nie zdaje, moje oblubienice, że wasz dom czy cela jest za ciasna i niewygodna. Jezus Niemowlę nie miał gdzie głowy schronić, spoczął w bydlęcej jaskini. Kolebką Jego [był] żłób kamienny, poduszką – siano, odzieniem – skromne pieluszki. Któraż z was, widząc Jezusa w tak skromnych warunkach żyjącego, będzie się uskarżać na niewygody i braki? Wiedz, moja mała siostrzyczko, że wszystkie szemrania, jakie niekiedy dają się słyszeć u dusz zakonnych na braki materialne, pochodzą stąd, że zamiast na Jezusa, patrzą te dusze na osoby świeckie, czy na zeświecczone osoby zakonne” (Dz. I, 59).
Ubóstwo - ukochać ubóstwo
„Ubóstwo trzeba nie tylko przyjąć dobrowolnie, skoro się obrało życie ewangelicznego ubóstwa, ale trzeba je kochać, cieszyć się brakami, bo Jezus maleńki cieszył się nim. Dzieci moje – nie gromadźcie bogactw materialnych, a zwłaszcza nie przywiązujcie do nich swojego serca. W niebie znajdziecie skarby, które są niezniszczalne. Im więcej tu się ogołocicie z rzeczy doczesnych, tym więcej będę was mógł ubogacić. Niemowlęta poprzestają na małym. Wymagania ich są bardzo skromne – bądźcie takimi (Dz. I, 59).
Ubóstwo - warunek szczęścia
„Dopóki Jezus nie będzie całym bogactwem duszy zakonnej, dopóty nie będzie ona szczęśliwa, a Jezus również niewiele znajdzie pociechy w takiej duszy. Jezus przywiązuje się do tej duszy, która się odwiązuje od wszystkiego” (Dz. IV, 161).
Ubóstwo - ślub, jest jakby pieczęcią
„Ubóstwo jest tytułem do osiągnięcia bogactw bez końca. Ubóstwo jest tytułem do zmiłowań Bożych. Osoby zakonne, które składały ślub ubóstwa, obowiązane są tym bardziej do całkowitego wyzucia się ze wszystkiego. Ślub, jest jakby pieczęcią, stwierdzającą ubóstwo. Biada jednak tym, którzy odbijają prawdziwą pieczęć na fałszywych dokumentach, tzn. którzy noszą miano ubogich, a takimi nie są” (Dz.
Komentarze
Prześlij komentarz